Czwarta konferencja rekolekcyjna z cyklu "Sztuka czytania Biblii"
Biblia nie jest zamkniętą księgą, rośnie wraz z tym, który ją czyta (św. Grzegorz Wielki). Roman Brandstaetter wielokrotnie podkreśla w „Kręgu biblijnym”, iż „na naszych oczach dzieją się zdarzenia o treściach biblijnych, że Biblia, chociaż powstała przed wiekami, wciąż jest w naszej obecności pisana niewidzialnym palcem Boga” (s. 161). Ta myśl jest szczególnie przemawiająca, gdy spojrzymy na Pismo Święte jako na „wielką księgę o cierpieniu”, jak nazwał Biblię Jan Paweł II w Liście apostolskim Salvifici doloris (nr 6). Zapisany w niej „obszerny rejestr sytuacji na różny sposób bolesnych dla człowieka” (nr 7) jakby nie ma końca. Wiek XX dopisał kolejne rozdziały do Biblii. Tragedia wojen światowych, obozy zagłady, czystki etniczne i przesiedlenia wciąż na nowo stawiają pytanie o przyczynę zła w świecie, o postawę (milczenie) Boga wobec ludzkiego cierpienia, o możliwość życia na nieludzkiej ziemi. Te pytania stają się jeszcze bardziej dramatyczne, gdy podejmie się je w perspektywie doświadczeń pojedynczego człowieka. Ogrom zła, nieszczęścia i choroby, jakie dotykają niekiedy człowieka, mogą prowadzić go do rozpaczy, niewiary i pustki. Roman Brandstaetter przywołuje w tym kontekście postać polskiego Żyda Josela Rakowera, który w płonącym getcie w Warszawie w przeddzień likwidacji żydowskiego powstania pisze swój testament, który brzmi niczym księga nowego Hioba, Hioba XX wieku. Z rąk Niemców zginęła żona Josela Rakowera i jego czwórka dzieci. Piąte zmarło na gruźlicę. On sam stoi wobec nieuchronnej śmierci. Jak Hiob toczy walkę z Bogiem − o nadzieję, o wiarę, o sens. Oto zakończenie tego wyznania − testamentu:
„Wierzę w Ciebie,
Boże Abrahama, Izaaka i Jakuba,
Chociaż wszystko uczyniłeś,
Abym w Ciebie nie wierzył.
Wierzę w Twoje Prawo,
Chociaż czyny Twoje
Są niesprawiedliwe. […]
Panie, przyszedłem na świat,
Abym w Ciebie wierzył,
I wypełniał Twoje przykazania,
I wielbił Imię Twoje,
Ty jednak wszystko uczyniłeś,
Abym w Ciebie nie wierzył.
Ale nie odwiedziesz mnie z drogi mojej,
Boże mój,
Boże moich praojców!
To Ci się nie uda!
Odebrałeś mi żonę
I dzieci,
I dom,
I majątek,
Uczyniłeś mnie ochłapem mięsa
Rzuconego między wściekłe wilki,
Naznaczyłeś mnie piętnem hańby,
Ale ja w Ciebie nie przestanę wierzyć
I będę Cię miłował
Na przekór Tobie samemu,
na przekór Twojej woli,
Boże,
Który wszystko uczyniłeś,
Abym o Tobie zwątpił!
Szema Israel, Adonaj Elohenu, Adonaj Ehad!”
Biblia wciąż na nowo pisana... Ale nie jako księga o cierpieniu. Raczej jako księga o nadziei. I o słowie Bożym jako słowie nadziei chcemy dzisiaj mówić. Skąd w obliczu cierpienia, choroby, nieszczęścia czerpać nadzieję? W jaki sposób słowo Pisma Świętego jest słowem nadziei dla nas?
1. Zawierzyć Bogu nadziei
Czym jest nadzieja? Jest to najpierw nadzieja na przyszłość. Pewnie trudno o definicję. Łatwiej jest opisać osobę, która ma nadzieję. „Kto ma nadzieję, ten wyżej sobie ceni to, co będzie, to, co nadejdzie, od tego, co jest. Nadzieja pozwala człowiekowi pokonać przeciwności i trudy dnia codziennego. Dzięki nadziei chory może wyzdrowieć, bo nadzieja doda mu nowych sił. Dzięki nadziei może się zdobyć na cierpliwość w znoszeniu codziennych krzyży. Dzięki nadziei człowiek może osiągnąć wytrwałość w postanowieniach” (ks. J. Tischner, Wiara ze słuchania, s. 135). Nadzieja jest w jakiś sposób czujna na odkrywanie zawsze nowych możliwości dobra, odkrywania zawsze czegoś, co można zrobić. Nadzieja jest przeciwieństwem paraliżu i rozpaczy. Nadzieja nie pozwala na zaakceptowanie przeciętności i bierności. Będąc wpatrzona w przyszłość, nadzieja zawsze znajduje coś, co poprawi sytuację. W sytuacji niekiedy bez wyjścia dzięki nadziei człowiek zdobywa się na większy wysiłek i pracę, staje się bardziej pokorny i posłuszny, więcej modli się. Dzięki nadziei widzi przed sobą jeszcze to jedno zadanie: znosić do końca i nie tracić cierpliwości (R. Cantalamessa).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |