Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Czwarta konferencja rekolekcyjna z cyklu "Sztuka czytania Biblii"
Przy takim ujęciu nadziei ktoś może powiedzieć, iż jest to dosyć subiektywne odczucie i przekonanie, które pragnie jakby zaczarować trudną sytuację. Dlatego też trzeba dodać, iż warunkiem zaistnienia nadziei jest obecność kogoś, kto jest gwarantem tej nadziei, kto jest jej powiernikiem. Dla człowieka wierzącego źródłem i poręką nadziei jest Bóg. Św. Paweł w zakończeniu Listu do Rzymian modli się: „Bóg nadziei, niech wam udzieli pełni radości i pokoju w wierze, abyście mocą Ducha Świętego byli bogaci w nadzieję” (Rz 15,13). Bóg jest zatem tym, który pozwala nam mieć nadzieje, otwiera nasze serca na nadzieje i podtrzymuje nasze pragnienie przyszłości. Zarazem to Bóg jest Nadzieją ludzkiego życia, to Bóg daje się nam poprzez nadzieję.
Pismo Święte jest księgą nadziei. W żaden sposób ta nadzieja nie jest utopijna, naiwna, życzeniowa. Właśnie dlatego, że człowiek w swojej nadziei zwraca się do Boga. Często w Biblii jest to głos skargi i pretensji wobec Boga: „Zakryta jest moja droga przed Panem, moja sprawa jest przez Niego pominięta” (Iz 40,27); „Pan o mnie zapomniał, Pan mnie opuścił” (Iz 49,14). W tym słowie jest wielkie oczekiwanie na Boga, na Jego obecność, miłość, odpowiedź. Człowiek nadziei podobny jest do strażników czuwających w nocy, którzy przed świtem są najbardziej znużeni. Ale właśnie wtedy ich oczekiwanie się intensyfikuje, staje się jeszcze bardziej wytężone, bo ciemność musi ustąpić blaskowi poranka. Psalmista modli się: „W Panu pokładam nadzieję, nadzieję żywi moja dusza, czeka na Twoje słowo. Dusza moja oczekuje Pana bardziej niż strażnicy poranka” (Ps 130,5-6). Jest wciąż ciemność, ale nadzieja dodaje siły, pozwala się wznieść ponad znużenie i zmęczenie, budzi na nowo radość życia.
Pismo Święte nie zawiera tylko słów nadziei. Ono wskazuje rzeczywiście na Boga, który jest nadzieją ludzkiego życia. Ostatecznie ludzka nadzieja znajduje swoje wypełnienie w osobie Jezusa Chrystusa. To o Nim mówi św. Paweł Kolosanom: „Chrystus pośród was − nadzieja chwały” (Kol 1,27).
Pokładać nadzieję w Chrystusie znaczy uczynić z Chrystusa powiernika swojej nadziei. Widzimy to za każdym razem w Ewangelii, gdy Jezus spotyka chorych, cierpiących. Sparaliżowany, leżący już trzydzieści osiem lat przy sadzawce Betesda w nadziei, że uda mu się zsunąć jako pierwszy do wody, która w momencie poruszenia miała leczyć. Ale nie o wodę mu chodzi. Chodzi o człowieka: „nie ma człowieka” − skarży się Jezusowi (J 5,7). Nie ma z kim dzielić swojego pragnienia, nadziei, bólu. Zawierza się Jezusowi, powierza się Temu, który daje nadzieję. W tym akcie powiernictwa już nie jest sam.
Albo ojciec, którego syn choruje na epilepsję. On też szuka człowieka, który uratuje jego syna. Kiedy staje przed Jezusem, mówi o sytuacji beznadziei: „Nauczycielu, przyprowadziłem do Ciebie mojego syna, który ma ducha niemego. […] Powiedziałem Twoim uczniom, żeby go wyrzucili, ale nie mogli” (Mk 9,17.18). Pojawia się w ojcu pokusa rozpaczy, ale rodzi się w nim równocześnie jakaś nadzieja, która każe mu zawierzyć się Chrystusowi: „przyprowadziłem do Ciebie mojego syna”. To cały czas jest próba. Ale gest nadziei jest większy, przerasta rozpacz, prowadzi ku życiu − nie z siebie, ale z Boga.
2. Czyn nadziei
W czym zawiera się akt nadziei, który nazwaliśmy aktem powierzenia się Bogu, aktem powiernictwa? Zawiera on dwa elementy: wiary i spojrzenia.
Papież Benedykt w Encyklice o chrześcijańskiej nadziei zaczyna od stwierdzenia, iż wiara jest nadzieją − nadzieja jest w centrum wiary. Widzimy to w działaniu ojca, który przyprowadza do Jezusa swego chorego syna w nadziei, że Jezus go uzdrowi. Jest to akt zawierzenia się, który płynie z bezradności, gdyż uczniowie nie byli w stanie pomóc. Ojciec powierzając swoją nadzieję Jezusowi, zakłada, iż Jezus może zaradzić chorobie syna. Ale założenie, przypuszczenie, nawet nadzieja, to dopiero początek. Gdy prosi Jezusa: „Jeżeli możesz, zlituj się nad nami i pomóż nam”, słyszy w odpowiedzi: „Jeżeli możesz? Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy”. Ojciec uświadamia sobie, że problem nie jest choroba syna, ale jego własna wiara. Stąd woła do Jezusa: „Zaradź memu niedowiarstwu”.
Wiara nie pozwala umrzeć nadziei, wiara poszerza horyzonty nadziei, właśnie dlatego, że otwiera na Boga. W ten sposób nadzieją nie jest już tylko na przyszłość. Dzięki wierze przedmiot nadziei jest już obecny w teraźniejszości człowieka, mimo że pozostaje jeszcze niezauważalny. To wiara przebija się przez pozory rzeczywistości, by otworzyć człowieka na Boga − źródło prawdziwej nadziei, wypełnienie ludzkiej nadziei.
Akt nadziei jako akt wiary zawiera w sobie również moment posłuszeństwa w sensie zgody, przyjęcia Bożej logiki świata, Bożego spojrzenia na świat. Pokusa porzucenia nadziei bierze się często właśnie z owego niezrozumienia działania Boga. To przez proroka Izajasza Bóg mówi: „Myśli moje nie są myślami waszymi, a drogi moje nie są drogami waszymi. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje nad drogami waszymi, a myśli moje nad myślami waszymi” (Iz 55,8-9). Nadzieja jest czynem, w którym nasze spojrzenie poszukuje spojrzenia Boga, w którym nasze postrzeganie rzeczywistości staje się właściwe dzięki temu, że patrzymy na świat oczyma Boga, że wyzwalamy się z krępujących nas przekonań, schematów, egoizmów, by otworzyć się na Bożą mądrość i obietnicę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |