Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Czwarta konferencja rekolekcyjna z cyklu "Sztuka czytania Biblii"
Taką nadzieję ma Hiob, który szuka zrozumienia swojego nieszczęścia nie w słowach przyjaciół. Oni mają bardzo proste wytłumaczenie jego tragedii: Bóg karze cię za twoje grzechy. Hiob szuka słowa Boga, który uczy go patrzeć na świat. Bóg odkrywa przed Hiobem swoją mądrość, która leży u podstaw piękna, porządku i harmonii świata, jak również swoją potęgę, która jest większa od żywiołów świata. Wyznanie nadziei, które składa Hiob, dotyczy właśnie owego spojrzenia: mówiłem o rzeczach, których nie znałem; dotąd znałem Cię ze słyszenia, teraz dopiero ujrzało Cię moje oko (por. Hi 40,4-5; 42,2-6).
Pismo Święte jako księga nadziei uczy nas patrzeć na świat oczyma Boga. Uczy nas patrzeć na siebie oczyma Boga. Z tej księgi uczyła się też Maryja. Ona też musiała uwierzyć wbrew ludzkiej nadziei, kiedy słyszała słowa zwiastowania: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża”. Wcielenie Syna Bożego pozostaje do dzisiaj jakąś wielką tajemnicą, ale Maryja jej się zawierza, bo „dla Boga nie ma nic niemożliwego”. Tę prawdę o Bogu odkrywa w słowie Pisma, które odsłania przed nią logikę Bożego działania. Jej słowa uwielbienia Boga wypowiedziane wobec Elżbiety są utkane ze zdań, słów Biblii, w której znajduje potwierdzenie swojej nadziei na wielkie rzeczy, które czyni jej Wszechmocny. Nadzieja jest wiarą w obecność Boga w ludzkiej historii, a tym samym wiaręw Jego troskę o dobro człowieka.
3. Nadzieja w cierpieniu
Gdzie jest Bóg? Ile razy stawiamy sobie to pytanie, gdy dotyka nas cierpienie. Często towarzyszy temu poczucie rezygnacji. Uświadamiamy sobie, że cierpienie przynależy do ludzkiej egzystencji. Papież Benedykt w Encyklice o chrześcijańskiej nadziei pisze, iż naszym obowiązkiem jest „robić wszystko, co w naszej mocy, aby cierpienie zmniejszyć: zapobiec, na ile to możliwe, cierpieniom niewinnych, uśmierzyć ból, pomagać w przezwyciężaniu cierpień psychicznych. […] Musimy zrobić wszystko dla pokonania cierpienia, ale całkowite usunięcie go ze świata nie leży w naszych możliwościach” (Spe salvi, nr 36). Mimo to pytanie o Boga pośrodku naszego życia nie musi być wcale wyrazem zwątpienia, lecz może stać się wyznaniem nadziei. Nadziei, która jest wiarą w to, iż tylko Bóg jest w stanie wyeliminować zło z ludzkiego życia. Bóg czyni to przez miłość, zaskakująca miłość, bo „miłość ukrzyżowaną”.
Słyszeliśmy Pawłowy hymn o miłości. W istocie jest to hymn o Chrystusie − Miłości. Tajemnica Bożej miłości, która zniża się do człowieka, staje się człowiekiem, by umiłować go do końca. Tajemnica krzyża, w którym Boża miłość zwycięża zło i śmierć, odbiera im panowanie nad ludzkim życiem. Tajemnica miłości ukrzyżowanej, która wyzwala człowieka z więzów grzechów i przywraca do życiodajnej relacji z Bogiem.
Poprzez krzyż Bóg wybiera miejsce beznadziei, by uczynić cierpienie, ból i chorobę miejscem nadziei. Nadziei, która jest miłością, nadziei, która cierpienie przemienia w czyn miłości.
„Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas. Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy. Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele. Ciągle bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym śmiertelnym ciele” (2 Kor 4,7-11).
Paweł Apostoł wciąż uczy się Chrystusa, wciąż odkrywa Go w swoim życiu, by ostatecznie rozpoznać obecność Chrystusa w swoim ciele, słabym, kruchym, wydanym pokusom, prześladowanym i cierpiącym. Pośrodku tych doświadczeń wciąż na nowo słyszy głos Chrystusa: „Wystarczy Ci mojej łaski; moc w słabości się doskonali” (2 Kor 12,9). Odkrywa to jedyne powołanie, którym jest objawienie życia Jezusa poprzez swoje śmiertelne ciało. Jest to możliwe poprzez miłość. Miłość ofiarną. Miłość, która nadaje nowe znaczenie, nowy sens cierpieniu, słabości i chorobie. Bo poprzez nią jesteśmy zjednoczeni z Jezusem, zostajemy włączeni w Jego ciało, więcej − w Jego ofiarę miłości. Śmiałe, ale jak najbardziej prawdziwe są słowa św. Pawła z Listu do Kolosan: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony dopełniam braki udręk Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1,24). Trudom naszej codzienności, krzyżowi naszego cierpienia. doświadczeniu samotności można nadać sens miłości, która włączy je w wielkie współcierpienie Chrystusa (por. Spe salvi, nr 40) i będzie budować świat dobra, miłości i pokoju między ludźmi.
Pismo Święte jest wielką księgą ludzkich dziejów. Wciąż pisaną przez nas, o ile zechcemy przyjąć słowo nadziei, które Bóg kieruje do nas. Byłoby nieporozumieniem sądzić, że dzięki Biblii w pełni zrozumiemy i wytłumaczy obecność cierpienia w świecie. Bo nie o wiedzę chodzi. To nie wiedza zbawia świat, ale miłość. Miłość, która jest nadzieją każdego człowieka. Orędzie Biblii o miłości nie jest tylko słowem. Chodzi przecież o Miłość wcieloną, o Jezusa Chrystusa. I dlatego nasza nadzieja jest pewna, mimo że nasze spojrzenie w przyszłość jest wciąż, jak pisze św. Paweł, widzeniem jakby w zwierciadle. Ale wiemy, że u końca będzie widzenie twarzą w twarz − nie tylko Boga, ale także naszego życia, które znajdzie swoje wypełnienie w Bożej miłości i stanie się jej podobne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |