Jeszcze to w pamięci jest...

"Rozmowa miesiąca" z Księdzem Doktorem Karolem Nawą

Czyli czytania były śpiewane po łacinie?!
 
Śpiewało się po łacinie. Każdy ksiądz cieszył się, gdy mógł zaśpiewać czytanie, a zwłaszcza tekst ewangeliczny.
 
Wracając jeszcze do kwestii duszpasterskich i formacji biblijnej, którą Ksiądz Doktor proponował - takie wykorzystywanie Pisma Świętego w tamtym okresie było chyba swoistym novum?
 
To rzeczywiście było nowością. Zacząłem tego typu działalność jeszcze jako diakon. Potem przez dłuższy okres czasu współpracowałem z księdzem Wacławem Schenkiem, który w rejonie gliwickim prowadził podobne działania, tyle, że dla ludności niemieckiej.  Ja pracowałem po stronie polskiej, on po niemieckiej - ale mam poczucie wspólnego głoszenie Słowa Bożego. Poza tym ks. Schenk był niezwykłym, prawdziwe bożym człowiekiem. Zawsze nosił sutannę (my często wychodziliśmy w „po cywilu”). Miał zwyczaj odwiedzania targu, interesował się cenami, towarami, ale zadawał też ludziom pytania dotyczące wiary i zapraszał do kościoła, by czytać Pismo Święte, zachęcał do modlitwy, będąc pośród tych ludzi, towarzysząc im w ich codziennym życiu. 
 
Ks. dr Karol Nawa   ks. Adam Sekściński Ks. dr Karol Nawa
Prezentuje używany przez siebie w Wehrmachcie zestaw liturgiczny do odprawiania Mszy św.
Chcę zadać trudne pytanie o czas w Wehrmachcie. Czy można było mieć Pismo Święte lub odprawić Mszę Świętą?

 
Zawsze miałem ze sobą taki zielony kuferek - posiadam go do dzisiaj (!) - to zestaw do sprawowania liturgii mszalnej. Stale nosiłem go ze sobą i codziennie odprawiałem Mszę Świętą. Obojętnie gdzie, w każdych warunkach.
 
Czy to wymagało konspiracji? Czy Ksiądz odprawiał w ukryciu?
 
Nie! Odprawianie Eucharystii było dopuszczalne. Żadna kara za to nie groziła, nie było restrykcji.
 
Wiele osób przychodziło na Mszę?
 
Kto rzeczywiście chciał uczestniczyć we Mszy, mógł dowiedzieć się gdzie i o której godzinie będzie sprawowana. Najczęściej odprawiałem w aptece przy lotnisku. W tych pomieszczeniach mieściło się wiele osób, ale niektórzy i tak musieli stać pod oknami. Trzeba też było poinformować władze wojskowe o tym, gdzie się przebywa. Tak, że - wbrew pozorom - sytuacja nie była aż tak zła. Znacznie większych represji doznałem, gdy władze komunistyczne wygnały mnie z Katowic, ponieważ nie zgodziłem się na wygłoszenie kazania gloryfikującego władzę ludową ( z okazji obchodów 10-lecia Polski Ludowej).
 
Kto kazał takie kazanie wygłosić?

 
Wojewoda.
 
Taki był wtedy „styl” sprawowania władzy?
 
Albo jesteś z nami, albo przeciwko nam. Dlatego trafiłem potem do więzienia..
 
Za niezgodę na wygłoszenie politycznego kazania z jedynie słuszną tezą?
 
Nie - za budowę kościoła pw. Ducha Świętego. Dostałem sześć lat. W katowickim więzieniu odsiedziałem trzy.
 
Czy w więzieniu można było odprawiać Mszę.
 
Nie.
 
A uczestniczyć?
 
Też nie. Nigdzie. Specjalnie nas izolowano. To było działanie z premedytacją, obliczone na złamanie człowieka. Poza tym w wieloosobowej celi często byli „osadzani” donosiciele  (jak ktoś przyszedł do więzienia i na drugi dzień dostał paczkę, to już wiedziałem swoje).
 
 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama