Starożytni Izraelici doceniali pozytywny wpływ muzyki na ludzką duszę. Czy jednak muzyka będzie wybrzmiewać w niebiosach?
Henryk Przondziono/GN
Muzykalny anioł
Nie można chyba sobie wyobrazić niebiańskiej uczty bez muzyki, jakkolwiek by ją rozumieć
- Król Dawid znany jest nie tylko jako świetny władca, ale również jako twórca Psałterza. Jest to tylko tradycja, nie można jednak zaprzeczyć, że przynajmniej niektóre z psalmów sięgać mogą kręgów dworskich z jego czasów.
Natchniony autor opowiada zdarzenie, które psychologowie uznali za biblijne początki muzykoterapii: „Kiedy zły duch zesłany przez Boga napadał na Saula, brał Dawid cytrę i grał. Wtedy Saul doznawał ulgi, czuł się lepiej, a zły duch odstępował od niego” (1Sm 16,23).
Ta biblijna wzmianka pozwala stwierdzić, że starożytni Izraelici doceniali pozytywny wpływ muzyki na ludzką duszę. Poprzez śpiew i muzykę zbliżali się do Boga, wyrażali swe uczucia, integrowali się z narodem i rodziną.
Muzyka towarzyszyła Izraelitom w życiu codziennym. W Biblii zachowały się opowiadania o pożegnaniu przy muzyce; towarzyszyła ona powracającym do domu po długiej nieobecności. słychać ją było na salach biesiadnych, śpiewano chętnie przy pracy.
Stary Testament wspomina pieśń kopiących studnię, pieśń stróża czy tych, którzy wytłaczają winogrona. Znane są pieśni wojenne i pieśni zwycięstwa oraz układane na cześć poległych. W świątyni jerozolimskiej śpiew, a może nawet tańce, były domeną lewitów. Termin „lewita” pochodzi przypuszczalnie od czasownika oznaczającego „kręcić się wkoło”. Lewita miałby wskazywać na osobę oddaną ekstatycznemu tańcowi, podobnego do tańca derwiszów.
Zdarzało się, że prorocy izraelscy głosili swoje wyrocznie przy dźwiękach muzyki. Samuel oznajmił Saulowi: „napotkasz gromadę proroków zstępujących z wyżyny. Będą mieli ze sobą harfy, flety, bębny i cytry, a sami będą w prorockim uniesieniu” (1Sm 10,5). Muzyka bowiem pomagała w stworzeniu klimatu otwarcia się na działanie Ducha Bożego.
Czy muzyka będzie wybrzmiewać w niebiosach? Ewangelista Jan jest przekonany, że tak: „i usłyszałem z nieba jakby głos mnogich wód i jakby głos wielkiego gromu. A głos, który usłyszałem, brzmiał, jak gdyby harfiarze uderzali w swe harfy. I śpiewają jakby pieśń nową przed tronem” (Ap 14,2-3). Nie można chyba sobie wyobrazić niebiańskiej uczty bez muzyki, jakkolwiek by ją rozumieć.