Na nowo wejść w orbitę pierwszych wieków

"Rozmowa miesiąca" z ks. dr Robertem Nęckiem, rzecznikiem prasowym archidiecezji krakowskiej.

To też wyzwanie dla przełożonych, by tak kształtować zadania duszpasterskie i profil obowiązków, aby księża mogli godzić pracę we wspólnotach parafialnych z obecnością np. w Internecie – bywa bowiem niejednokrotnie tak, że na pogodzenie tych obszarów nie ma możliwości, albowiem brakuje czasu i sił, a potrzeby wydają się być ogromne.

- Myślę, że powoli, powoli, ale jednak to się zmienia. Problem jest w mojej ocenie złożony: żeby oprzeć się bardzo agresywnej sekularyzacji,  trzeba z jednej strony wchodzić w „nowinki”, czyli w najnowocześniejsze formy środków społecznego przekazu. Proszę zauważyć, że święci zazwyczaj byli ludźmi supernowoczesnymi - zaczynając od św. Maksymiliana, który założył najnowocześniejsze w tym czasie media i drukarnię, aż po ostatniego papieża Jana Pawła II, niemal brylującego w środkach społecznego przekazu; był traktowany jak „jeden z nich”, czyli z dziennikarzy, ale także jako świadek! Chcę przez to powiedzieć, że mamy obowiązek eksplorowania środków społecznego przekazu i kształcenia umiejętność współpracy z nimi, ale także uczenia się języka mediów (bo media wykształciły swój język, a Kościół - jak mówi Benedykt XVI - ma obowiązek ten język poznawać!). Trzeba nam jednak tym mocniej dbać o własne korzenie, o podstawę duszpasterstwa - codzienne świadectwo!  Ludzie najczęściej postrzegają nas – duchownych w formule spotkania „tu i teraz”.

Wspomniał Ksiądz Doktor o zagrożeniu sekularyzacją, ale jest też inne niebezpieczeństwo -  internet jest polem nasilonego działania różnego rodzaju sekt, sposobem pozyskiwania ludzi przez nich.

To prawda, proszę zauważyć skąd się to bierze! Znowu powołam się na Benedykta XVI - papież w wielu przemówieniach podkreślał, że Kościół zobowiązany jest na nowo wejść w orbitę pierwszych wieków, żeby ci, którzy na nas patrzą, widzieli w nas tych, za których się podajemy.

Spotykamy się na rekolekcjach, które zainaugurował J.E. Wiktor Skworc Arcybiskup Metropolita Górnośląski, zostawiając nam przesłanie na temat prymarności głoszenia w życiu kapłańskim Słowa przez duże „s”. Ksiądz Doktor jest zaś nie tylko osobą duchowną, lecz także między innymi rzecznikiem prasowym Archidiecezji Krakowskiej - można więc powiedzieć „człowiekiem słowa” również w innym wymiarze. Czy da się to pogodzić, czy udaje się głosić Słowo przez duże „s” dziennikarzom, mediom - w tych codziennych kontaktach, które Ksiądz z racji swoich obowiązków praktykuje?

Powiem Księdzu Redaktorowi, że praca z dziennikarzami to jest duszpasterstwo indywidualne. Praktycznie, jeżeli tylko nie udaje się gdzieś na jakieś rekolekcje, to codziennie spotykam się z jakimś dziennikarzem. Bywa, że ci ludzie mają konkretne pytania, czasami bardzo trudne, bo wynikające ze skomplikowanej sytuacji, na przykład rodzinno – małżeńskiej. Mają też wątpliwości etyczne, związane z dziedziną, którą uprawiają. Trzeba cierpliwie odpowiadać i zachować dyskrecję, co moi rozmówcy cenią sobie najbardziej. To jest niezwykle ważna sprawa, bo w dobie, gdzie praktycznie już nie ma dyskrecji, i w zasadzie dyskrecji się nie szanuje, tym bardziej ludzie jej poszukują. Tam, gdzie pojawia się dyskrecja, tam może rodzić się zaufanie.

Pełni Ksiądz Doktor dość niewdzięczną funkcję, która momentami na pewno stanowi ogromne wyzwanie. Ponadto pokutuje w opinii społecznej, przekonanie, iż rzecznik ma za zadanie tak zaprezentować sytuację, przekazać informacje, pokierować rozmowę, by zbyt wiele nie powiedzieć. Przypominają mi się dwa fragmenty z Ewangelii według św. Mateusza – Jezus mówi: „niech wasza mowa będzie: tak - tak, nie - nie, a reszta od złego pochodzi”. Drugi werset zaś: „bądźcie przebiegli jak węże, a nieskazitelni jak gołębie”. Który z tych cytatów w opinii Księdza Doktora bardziej przystaje do pracy rzecznika prasowego?

„Bądźcie przebiegli jak węże, a nieskazitelni jak gołębie” - oddaje zarówno charakter pracy kapłańskiej, jak i pracy księdza w środkach społecznego przekazu. W ogóle, pracy z ludźmi. Z jednej strony roztropność to cecha, która pozwala nam odpowiadać na pytania, ale na tyle, na ile to jest możliwe. To wszystko działa bowiem według „zasady kręgów”. Jeśli wrzucimy kamień do wody, to największe prawo do tego kamienia mają ci, którzy stoją najbliżej, im dalej - tym mniej. Rzecznik powinien widzieć perspektywę tych wszystkich kręgów; jesteśmy zobowiązani niejako do przewidywania różnych sytuacji komunikacyjnych, także tych niewyraźnych i nieklarownych. Nawet klasyk dziennikarstwa - Boyd - mawiał, że rzecznicy prasowi „kręcą”, ale jest to twierdzenie nieuprawnione, chyba, że mielibyśmy do czynienia ze stylem Jerzego Urbana z lat komunistycznych. Natomiast rzecznik, to jest „niosący głos”, głos jakiejś instytucji. W moim przekonaniu, jeżeli ktoś wejdzie na tę linię kłamstwa, to jakby wykonał w tym momencie harakiri - w dobie globalizacji mediów, wszystko jest do sprawdzenia. Wcześniej czy później, ujrzy światło dzienne, czasami w najmniej właściwych okolicznościach.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg