Wykład Ks. Prof. A. Paciorka
Boże „tak” w Jezusie Chrystusie zobowiązuje nas do wyrażenia naszego „amen”. Apokalipsa Janowa mówi nawet, że Jezus Chrystus jest uosobionym „Amen” dla Boga, świadkiem wiernym i prawdomównym” (3,14)
Boże „tak” i Boże „amen” jest początkiem życia z wiary, jeśli dostrzeże się je w Jezusie Chrystusie i usłyszy w głoszeniu świadków. Do wiary dochodzi ten, kto słyszy orędzie Chrystusa i w nim trwa, tak że staje się ono dla niego mocnym fundamentem (1 Kor 1,6). Głoszenie świadków jest jednak tylko wtedy pewne i niezawodne, jeśli w tym głoszeniu ujawnia się Boże „tak” w Jezusie Chrystusie. W Nim i w nikim innym, także nie w starotestamentalnym Prawie, rozbrzmiewa Boże „tak”. Św. Paweł pisze: „Przypominam, bracia, Ewangelie, która wam głosiłem, którąście przyjęli i w której trwacie. Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam rozkazałem… Chyba żebyście uwierzyli na próżno. Przekazałem wam na początku to, co przejąłem, że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem; i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu…” (1 Kor 15,1-5).
Pewność i niezawodność orędzia zbawczego, które opiera się na nieodwołalnym, Bożym „tak” w Jezusie Chrystusie, musi wyrazić się w pewnym i niezawodnym tekście, w przekazywanej i przekazywalnej formule. W ten sposób zupełnie naturalnie i zwyczajnie dokonuje się przejście od wiary jako „oparcie się na” do „wiary że” tj. do wiary jako oparciu się na dziełach Boga w Jezusie Chrystusie dla zbawienia człowieka.
Jedynie niezawodność, stałość orędzia zbawczego oraz poświadczonej w nim nieodwołalnej solidarności Ojca ze swoim Synem, a przez Syna z wszystkimi, którzy dochodzą do wiary, daje wierzącym mocne oparcie. Nie daje tego własny wysiłek. Człowiek nie może polegać na tym, co sam potrafi dokonać, ale tylko na Tym, kto daje błąkającemu i niestałemu człowiekowi pewność i umocnienie. Wierzyć oznacza dla Pawła porzucić siebie. Pożegnać się z iluzją, że człowiek może sam z siebie założyć „fundament”. Paweł wyklucza drogę Prawa jako drogę zbawienia, ponieważ człowiek wierzący w Prawo - w rozumieniu Pawła – uważa zbawienie jako własne dzieło i zasługę. Tymczasem jest on jednak tylko wtedy sprawiedliwy przed Bogiem, jeśli wierzy, że tylko od Boga i z Jego miłości staje się sprawiedliwym, kiedy wierzy, że Bóg z miłości (z łaski) pragnie uczynić go sprawiedliwym. To właśnie Boże usprawiedliwienie – a nie droga Prawa z iluzją zasługującej sprawiedliwości – jest nadzieją wierzących (por. Rz 5,1-5).
Trzeba jednak pamiętać, że Paweł zwraca się przeciwko zaufaniu we własne czyny, ale nie przeciwko czynom. Czyny nie czynią człowieka sprawiedliwym, ale służą bliźnim, jeśli dokonywane są w wierze bez fałszywych intencji. Jeśli wiara buduje na Bożej usprawiedliwiającej miłości, to nie może się ostać bez czynów, w których miłość Boga dalej jest przekazywana. Ta myśl pojawia się w Liście Jakuba: „Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, ze wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy sama wiara zdoła go zbawić? … Tak też i wiara, jeśliby nie była połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie.” (2,14 i 17).
Ocalenie człowieka z wszelkiej mocy zła bierze się i wywodzi wyłącznie z niczym niezasłużonego przez człowieka pełnego miłości zwrócenia się Boga w Jezusie Chrystusie. Dlatego chrześcijanin może słusznie mówić: „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować?” (Rz 8,31n.).
Miłość Boża, która ukazała się w Jezusie Chrystusie, i sama stała się miłością Chrystusa, jest zdolna przezwyciężyć wszystkie moce, które stają pomiędzy Bogiem a wierzącymi pragnąc ich oddalić od fundamentu zbawienia. Miłość Boża jest potężna i odniesie dla nas zwycięstwo, nawet jeśli w Jezusie oraz w wierzących zdaje się przyjmować postać słabości. Dla tych, którzy zagrożeni są ową pozorną słabością miłości św. Paweł mówi: „Któż może nas odłączyć od miłości Chrystusa? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? … Ale w tym wszystkim odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie Panu naszym.” (Rz 8,35.37-39).