Na Dzień zaduszny z cyklu "Wyzwania" (Msza trzecia)
więcej »W Piśmie Świętym stół to przestrzeń bardzo ważna, bo przy stole siadamy i patrzymy sobie w oczy. Są tam bezpośrednie relacje między nami. Mówimy o wszystkim. I o rzeczach trudnych, i o tych pięknych. Eucharystia powstała podczas posiłku, przy stole.
Czy to prawda, że w czasie wakacji można spotkać nad morzem samochody z watykańską rejestracją? Tak, to prawda. Organizujemy wyjazdy nad morze dla biednych i bezdomnych. Oni mają do tego prawo i dla mnie to jest coś normalnego. Podczas wakacji normalną rzeczą jest to, że chętnie wychodzimy z miejsc nam znanych, z domów, ze szkół, z naszych środowisk, aby odetchnąć. Biednym i bezdomnym proponujemy wyjazd nad morze. Dla wielu ludzi, którzy nie mają swojego miejsca na świecie, ważne jest przecież, żeby chociaż na chwilę odciąć się od ciągłego szukania, gdzie można coś zjeść albo gdzie się przespać.
Jeździmy w różne miejsca, na przykład niedaleko, do Passoscuro, tam gdzie znajduje się również szpital Gesù Bambino. Spędzamy tam około dwóch godzin w niedużej grupie, do piętnastu osób, tak żebyśmy mogli ze sobą trochę dłużej rozmawiać. Oni się szybko męczą nad morzem. Po godzinie, po półtorej już mogliby wracać i dlatego jeździmy po południu, żeby potem od razu udać się do pobliskiej pizzerii „Palidoro”, gdzie nas wszyscy znają i wiedzą, że tam są „pizze papieskie”, bo płaci za nie papież. Przy tych pizzach spędzamy więcej czasu niż nad morzem, nieraz dwie–trzy godziny tam jesteśmy. Posiłek jest bardzo ważny w życiu. Stół łączy albo dzieli. Kiedy nie mamy sobie nic do powiedzenia, to nie chcemy razem jeść, natomiast kiedy mamy się czym podzielić, to chętnie przy tym stole przebywamy.
W Piśmie Świętym stół to przestrzeń bardzo ważna, bo przy stole siadamy i patrzymy sobie w oczy. Są tam bezpośrednie relacje między nami. Mówimy o wszystkim. I o rzeczach trudnych, i o tych pięknych. Eucharystia powstała podczas posiłku, przy stole. Pierwszym znakiem, że dzieje się z nami coś złego, jest unikanie wspólnego posiłku, nieprzychodzenie do stołu. Jeśli coś takiego się dzieje w naszym życiu, to jest alarm. Na przykład na plebanii, gdy księża unikają bycia razem. Albo w rodzinie, gdy mąż i żona unikają bycia razem. A Jezus nas zaprasza.
Również ludzie ubodzy otwierają się przy stole, opowiadają swoje historie, mówią, jak kiedyś było. Opowiadają o tym, jak wyszli z różnych sytuacji, jak się im udało, po tym jak najpierw wszystko się pokręciło, kiedy pojawił się kryzys w rodzinie, w domu. Często mają łzy w oczach, a jednocześnie są zadowoleni, że mogą to wreszcie powiedzieć.
Jeździliśmy też do Castel Gandolfo, nad jezioro Albano. Tam spędzaliśmy około dwóch godzin i szliśmy na pizzę nad morzem lub słynną porchettę z Aricci. Niektórych zabieraliśmy z noclegowni, innych spod pryszniców. Dziennie kąpie się około dwustu osób, więc bardzo łatwo było skompletować grupę. Są też dni, kiedy po prostu wychodziliśmy na ulicę i zapraszaliśmy bezdomnych. Jechali z całym swoim dobytkiem, z plecakami i torbami. Mieliśmy dość duże samochody z bagażnikami, więc nie był to kłopot. Rozdawaliśmy im ręczniki, spodenki, czapki i inne rzeczy potrzebne na plaży. Są też oczywiście tacy, którzy nie chcą wyjeżdżać, głownie ze strachu przed opuszczeniem miejsc, w których czują się pewnie.
Dużo nauczyłem się od bezdomnych podczas tych wyjazdów. W Rzymie podlegają prawu ulicy, które często jest bezlitosne. Podczas wyjazdu nad morze zachowują się tak jak wszyscy. Cechuje ich na przykład wielka skromność. Właściciele restauracji też, jak się wydaje, są bardziej życzliwi. Wiedzą, że ma to być menu specjalne, dlatego że goście są specjalni i za kolację płaci Ojciec Święty.
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki "Idź i czyń dobro". Autorzy: kard. Konrad Krajewski, Krzysztof Tadej. Wydawnictwo ZNAK
