Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Ezechiel był izraelskim kapłanem i prorokiem, któremu przyszło działać w pierwszych latach niewoli babilońskiej na przełomie VII i VI w. przed Chr.
Izraelici uprowadzeni do obcej ziemi doskonale pamiętali czas niepodległości, tęsknili za utraconą ojczyzną i dokonywali obrachunków. Wśród fundamentalnych pytań stawiano to: kto zawinił, że znaleźliśmy się w tym położeniu?
Prorocy jeszcze w okresie wolności ostrzegali, że za niewierność ludu przyjdzie kara. Ale kim jest lud i czym jest wina całego narodu? Czy na los całego Izraela może wpływać postępowanie jednostki? Może jeszcze króla czy przywódców narodu tak, ale szarego obywatela?
To stąd pojawił się powtarzany wśród wygnańców osąd: „Sposób postępowania Pana nie jest słuszny”. Wygnańcy nie dostrzegali związku między postępowaniem jednostki a konsekwencjami społecznymi. Tymczasem prorok schodzi z poziomu społecznych wyżyn i elit na poziom każdego członka społeczności, i bez wskazywania na rangę mówi o odpowiedzialności indywidualnej: „Jeśli sprawiedliwy odstąpił od sprawiedliwości, dopuszczał się grzechu i umarł, to umarł z powodu grzechów, które popełnił. A jeśli bezbożny odstąpi od bezbożności, której się oddawał, i postępuje według prawa i sprawiedliwości, to zachowa duszę swoją przy życiu”. I każda taka postawa, taki czyn – którego autorem jest władca czy prosty obywatel – ma swe przełożenie na życie całego narodu.
To taki swoisty efekt motyla, który ponad pół wieku temu opisał dla prognozowania pogody amerykański meteorolog Edward Lorenc. Jego obrazem jest niby nieistotny trzepot skrzydeł motyla w Ohio, który w efekcie po kilku dniach może spowodować burzę piaskową w Teksasie.
Ezechiel nie miał pojęcia o takich badaniach i teoriach, ale doskonale wiedział, że postępowanie jednostki nie pozostaje bez skutków dla życia całej społeczności. Zdaje się, że w tym wymiarze nauczanie proroka, choć tak dawne, nadal nie znajduje naszego zrozumienia. Wobec doświadczanego zła nie potrafimy szukać jego źródeł w nas, a niejednokrotnie, niczym uprowadzeni do Babilonu Izraelici, rzucamy łatwy, choć zupełnie nieprawdziwy osąd: „Sposób postępowania Pana nie jest słuszny”.