Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli [ją] rozumieć. A bez przypowieści nie prze¬mawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom (Mk 4,33n).
HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ
W Jego nauczaniu przypowieści są środkiem pierwszego rzędu
Niemal ciągle Jezus daje obrazom pierwszeństwo przed zasadami teoretycznymi
Gatunek literacki przypowieści znany jest w literaturze starożytnej. Ale tu humanistę czeka nowa niespodzianka. Nie wystarczy znać się na teorii przypowieści zaczerpniętej od Arystotelesa czy Kwintyliana, ponieważ przypowieści ewangelijne nie odpowiadają dokładnie temu, co zdefiniowali w tej sprawie autorzy antyku greckiego i rzymskiego. Inny rodowód ma przypowieść ewangelijna. Rodzi się ona mianowicie nie z logicznego myślenia Greków, lecz z ducha semickiego. Wzorów więc i analogii trzeba dla niej szukać w Starym Testamencie i w komentarzach biblijnych rabinów. Dopiero te hebrajskie paralele dadzą nam nowy niezbędny klucz otwierający, różną od naszej, mentalność ludzi starożytnego Bliskiego Wschodu.
Ale nie tu koniec poszukiwań kluczy do skarbca przypowieści ewangelijnych. Zestawienie ich z prawzorami starotestamentowymi czy analogiami u rabinów od razu unaocznia niesłychaną różnicę treści przy podobieństwie formy zewnętrznej. Nowego więc klucza dostarcza nam wniknięcie w Jezusowe zamysły, w tę właśnie pedagogię, której nawet uczniowie Pańscy zrazu nie pojmowali. Całe nauczanie Jezusowe wiązało się z życiem i misją Mesjasza, królestwo zaś Boże głoszone przez Niego to nie tylko ważki punkt teoretyczny samej doktryny objawionej, lecz rzeczywistość tajemnicza i dynamiczna, do której Jezus Chrystus miał zupełnie swoistą relację – egzystencjalną.
Wreszcie pozostaje sprawa klucza do obecnego naszego tekstu przypowieści ewangelijnych. Ich zapis – to nie stenogram ani nagranie na taśmie magnetofonu. Jezus przypowieści głosił, ale sam ich nie pisał. Nawet pierwsi głosiciele Jego Dobrej Nowiny nie zaczynali od pisania, wierni Jego nakazowi: Idźcie i nauczajcie (Mt 28,19).
To, co mamy dziś utrwalone na piśmie w Ewangeliach, odbyło dość długą drogę, którą możemy z pożytkiem dla siebie odtworzyć w wielu wypadkach. Owa długa droga – to częste posługiwanie się słowami Pańskimi w ciągu kilku dziesiątek lat w nauczaniu żywych ludzi z ich rozmaitymi potrzebami, różnymi zależnie od środowiska. Ciągle pod wodzą Ducha Prawdy, który miał doprowadzić uczniów do całej prawdy (J 16,13), już w katechezie następowała swoista interpretacja, przesuwały się akcenty moralne, niejedna zasada czy prawda otrzymywała nieco odmienne zastosowania. Odkryć nowe tendencje pierwotnego Kościoła w I wieku, żywe na drodze od Ewangelii mówionej do zapisanej, to znaleźć dalsze klucze niezbędne do pełniejszego wykorzystania skarbca przypowieści o królestwie Bożym.
Nakreślony dotąd obraz sytuacji, w jakiej dziś się znajduje tak czytelnik, jak komentator przypowieści ewangelijnych, pozwala już na kolejne wyliczenie zagadnień wstępnych, określonych jako poszukiwanie kluczy do skarbca. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytania następujące:
1. Jaki jest gatunek literacki przypowieści ewangelijnej?
2. Jaki był cel pedagogiczny nauczania za pomocą przypowieści?
3. Jakie były losy przekazu ich formy mówionej, zanim nastąpiła ostateczna ich redakcja na piśmie, losy doniosłe dla odczytania bogatego zastosowania samej nauki?
***
Augustyn Jankowski OSB, Królestwo Boże w przypowieściach, Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC