O trudnych księgach, studiach w Rzymie i strumieniach słowa Bożego mówi ks. Tomasz Federkiewicz, biblista.
Ks. Roman Tomaszczuk: Jaki jest Twój ulubiony fragment Biblii?
Ks. Tomasz Federkiewicz: Czy w całej Biblii pośród 73 ksiąg i ponad tysiąca stron można znaleźć jeden ulubiony fragment? Łatwo nie jest. Ze względu na poczucie humoru bardzo cenię te fragmenty, które pokazują, że radość jest cnotą chrześcijanina. Zawsze uśmiecham się, czytając, jak to Abraham targuje się z Jahwe o ocalenie Sodomy, niczym wytrawny handlarz na jerozolimskim rynku, czy w innym miejscu, gdy Bóg wykorzystuje oślicę, aby przemówiła Balaamowi do rozsądku. Czyżby inspiracja dla „Shreka”? Ale poważnie – bardzo cenię św. Pawła za jego kunszt teologa, dyplomaty, retora i apostoła Chrystusa. Ze wszystkich jego tekstów najbardziej podnosi mnie na duchu i umacnia ten z listu do Kościoła w Rzymie: „Cóż więc na to powiemy? Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł za nas śmierć, co więcej – zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami? Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? (…) we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował” (Rz 8,31-37).
Przepraszam za to pytanie, znowu z serii. Mamy 73 księgi, ale czy jest taka, która budzi w Tobie największe opory, gdy masz po nią sięgnąć?
Chyba Księga Koheleta. To niesamowita księga, jednak wymaga szczególnego usposobienia serca, by właściwie odczytać zawartą w niej mądrość. Czasem zwyczajnie mi tego brakuje.
Studiowałeś w Rzymie, teraz jest tam inny ksiądz, Łukasz Czarniecki. Jak wspominasz ten okres?
Cztery lata w Papieskim Instytucie Biblijnym (Biblicum). Wspaniały czas, szczególny rytm dnia, w sumie niewiele wykładów dziennie (trzy lub cztery), a jednak potem potrzeba dwa razy tyle godzin, aby systematycznie przyswajać wiedzę. Inaczej się nie da. No i języki, słówka, odmiany i jeszcze raz słówka, po grecku, hebrajsku, aramejsku, koptyjsku, no i jeszcze po włosku i angielsku (języki wykładowe). Ale to także niesamowita atmosfera, koledzy i koleżanki dosłownie z całego świata i wszystkich kontynentów. Tego nie zapewni żadna uczelnia w kraju. Jedną z zalet studiowania na Biblicum jest możliwość dopasowywania wykładów do osobistych zainteresowań, oczywiście w ramach wyznaczonych przez uczelnię.
Najlepsze Twoim zdaniem tłumaczenie Biblii na język polski? Ja propaguję to z Edycji św. Pawła, jak dla mnie mogłoby zastąpić Tysiąclatkę – nawet w liturgii.
Najlepszy jest oryginał, każdy to wie. W tej chwili w Polsce głównie spotykamy tłumaczenie Biblii Tysiąclecia (V wydanie) i Biblię Edycji św. Pawła. To pierwsze to wersja oficjalna, liturgiczna, wskazana przez episkopat. Zdecydowanie zalecam studentom teologom jako tekst źródłowy do nauki. Biblia Paulistów to zupełnie inne tłumaczenie, bardziej przystępne dla zwykłego czytelnika, nowoczesne ze względu na formę (zamieszczone komentarze i poręczny słownik), może czasem tłumaczenie jest zbyt swobodne względem oryginału, jednak zawsze zachowuje właściwe przesłanie. Teologom i studentom polecam pierwszy przekład, modlącym się i odkrywającym Biblię „od podstaw” pomoże bardziej przekład pauliński.
Jesteś zadowolony z tego, jak nasi katolicy kochają słowo Boże?
Kochać z pewnością kochają, jednak czy znają? Łatwo powiedzieć, że się kocha. Trudniej pokazać, że się kocha. Niestety, bardzo łatwo wskazać na często elementarne braki w naszej biblijnej wiedzy, co skrzętnie wykorzystują wrogowie Kościoła.
Dzieło Biblijne istnieje w diecezji dosyć symbolicznie, takie mam wrażenie.
Zdecydowanie nie zgadzam się. Bardzo znacząco rośnie w naszej diecezji liczba parafii, w których bardzo prężnie działają kręgi biblijne, są chętni, którzy chcą odkrywać kolejne stronice Biblii. Młodzi księża, którzy jeszcze jako klerycy uczestniczą w seminarium w spotkaniach Kręgu Biblijnego, kontynuują to dzieło w parafiach, do których zostali posłani.
Wiesz, o czym zawsze marzyłem w związku z Tygodniem Biblijnym? Że będzie to prawdziwe święto Słowa… Doczekam się kiedyś?
Może na spektakularne diecezjalne Święto Bożego Słowa musimy jeszcze poczekać, jednak ziarno Słowa kiełkuje obficie na płaszczyźnie parafialnej. To są strumienie, z których powstaje piękna rzeka Bożego słowa. Cierpliwie poczekajmy.
A gdybyś miał wskazać najlepszego autora – polecić go naszym czytelnikom. Którego cenisz osobiście za sposób, w jaki pisze o Biblii?
Nie wskażę jednego, bo inni mogą się obrazić. Na szczęście jest z kogo wybierać.
No dobrze, to może inaczej… Jest taka seria biblijna Wydawnictwa Vocatio – to prawie 40 tomów. Gdybyś miał wskazać spośród nich jeden, najbardziej przydatny w domu świeckiego katolika, co wybierzesz?
Rzeczywiście tzw. Seria Prymasowska ma już prawie tyle pozycji. Wiele z nich to jednak tomy encyklopedyczne i leksykalne. Na pierwszy prezent dla czytelnika Biblii wybrałbym komentarz historyczno-kulturowy C.S. Keenera. To kapitalny klucz do zrozumienia, co autor biblijny XX wieków temu miał na myśli.
I jeszcze… poziom homilii głoszonych w diecezji. Co o nim sądzisz?
Mało podróżuję po diecezji, trudno mi się wypowiadać.
Więc na koniec proszę o cytat dla naszych czytelników.
To też będzie ze św. Pawła, tym razem z Listu do Koryntian: „Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: »Panem jest Jezus«”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |