Bez egzaminów, jak apostołowie

– Na rynku jest wiele pozycji dotyczących Biblii. Wśród nich pojawia się jednak mnóstwo fałszywych tropów. Chcemy wyposażyć ludzi w wiedzę, która umacnia i pomnaża wiarę. A oni staną się ambasadorami Słowa – mówi ks. Piotr Przyborek, inicjator powstania Szkoły Biblijnej dla świeckich.

Jego fascynacja Pismem Świętym sięga jeszcze czasów szkoły średniej. Na początku zaczął uczęszczać na prowadzone przez swojego proboszcza ks. Władysława Pałysa spotkania połączone z rozważaniem Biblii. Poznawał kontekst znanych mu słów, których co tydzień słuchał w kościele. Później, już w seminarium, zaczął tę wiedzę pogłębiać. – Przyznam, że niektóre z interpretacji wówczas mnie zaskakiwały – mówi kapłan. – Naukowe podejście wiele tłumaczyło, jednak inne rzeczy wydawało się wręcz zaciemniać – dodaje.

W miarę, jak poznawał Biblię, rodził się w nim jeszcze większy głód jej zrozumienia. Z czasem przyszła także fascynacja zwyczajami opisywanymi w Starym Testamencie.

Za ciosem

Już rok po ukończeniu seminarium rozpoczął na UKSW zaoczne studia z teologii biblijnej. W 2006 r. udało mu się wyjechać do Izraela na miesięczne stypendium naukowe.

– To było postrzeganie Pisma Świętego od strony żydowskiej. Odwiedzałem wówczas różne wspólnoty. Ortodoksów, żydów mesjanistycznych... Jeździliśmy po pustyni, dotykaliśmy ziemi – opisuje swoje doświadczenia. – To niesamowite! Czytasz na pustyni słowo o wyjściu z Egiptu albo dowiadujesz się, odwiedzając żydów mesjanistycznych, , jak Jezus świętował Paschę. Uczyłem się nie patrzeć na Pismo Świętego oczyma człowieka Zachodu, który wszystkie fragmenty Pisma postrzega przez pryzmat liturgii, ale doświadczać tego, jak to wszystko przeżywał Jezus – tłumaczy.

Ale i tego było mu mało. Pojechał do Izraela na roczne studia. – Z czasem zacząłem rozróżniać to, co święte, od tego, co wydaje się tylko fasadowe – opowiada. Zaznacza, że wiele nauk głoszonych przez różne nurty judaizmu powstaje w opozycji do innych.

– Jest taki przekaz o powstaniu Septuaginty – tłumaczenia Starego Testamentu na język grecki, dokonanego przez 70 mężów. Według niego, każdy z uczonych tekst tłumaczył w odosobnieniu. Mimo to, kiedy się spotkali, ich tłumaczenia były jednakowe. Jeden z rabinów powiedział mi ze śmiechem, że to żaden cud. Prawdziwym cudem byłoby to, gdyby tłumaczyli razem i też wyszłoby im tak samo – śmieje się.

Te doświadczenia w żaden sposób nie zmniejszyły jednak jego umiłowania Biblii. Przeciwnie. W każdej z parafii, do której trafiał, z zapałem prowadził przeznaczone dla świeckich wykłady.

Chcesz być świętą?

Małgosia pracuje w szkolnej bibliotece. Mówi, że z Kościołem była związana „od zawsze”. W drodze do Boga zawsze znajdowała fascynujących ją przewodników. Kiedy sama chodziła do szkoły średniej w Tomaszowie Mazowieckim, jej życie zmieniło spotkanie z niezwykłym katechetą.

– To był ks. Jacek Burski, który w Łodzi tworzył struktury Radia Plus. Na jednej z pierwszych lekcji zapytał nas: „Która z was chce być świętą?”. Nikt się nie zgłosił. Ja też nie, chociaż bardzo chciałam. Później przez lata pokazywał swoim życiem, jak fascynująca jest droga świętości – mówi Małgosia. Zadziałało.

Małgosia wspomina liczne pielgrzymki na Jasną Górę, w których od tego czasu uczestniczyła. I choć kilka lat temu kapłan zginął w wypadku, jego słowa i przykład zmieniły jej życie. Od 2001 roku, gdy po ślubie zamieszkała w Rumi, modliła się o to, by spotkać kapłana, który swoim działaniem będzie wykraczał poza zwykłe ramy duszpasterstwa. Wówczas w parafii pojawił się ks. Piotr. Zaczęła uczestniczyć w przygotowywanych przez niego katechezach biblijnych.

– Robił to niezwykle ciekawie i zawsze z wielką pasją. To był wiarygodny przekaz. Na spotkania w parafii przychodziło co tydzień nawet 100 osób. Ks. Piotr miał mapę. Pokazywał. Krok po kroku tłumaczył wszystko. Pojawiło się we mnie zupełnie inne spojrzenie na Biblię. Dzisiaj, kiedy słyszę Ewangelię, wiem, o czym mówi – opowiada.

Małgosia zaangażowała się też w życie wspólnoty parafialnej. Dziś prowadzi jej stronę internetową. Uczestniczy także w działaniach parafialnej Caritas. Mimo że formalnie nie należy do żadnej ze wspólnot, czuje się żywym członkiem lokalnego Kościoła.

Nowy etap

– Kiedy prowadziłem te spotkania, zawsze znalazło się coś, co mnie zaskakiwało. Jakieś pytanie, które pokazywało, czego potrzebują ludzie. Często do tekstu Pisma Świętego podchodzą oni bardzo dosłownie. Mają też wielką przenikliwość – twierdzi ks. Piotr.

Parafialne doświadczenia zaowocowały pragnieniem zrobienia czegoś więcej. Ksiądz zaznacza, że na rynku wydawniczym jest wiele pozycji mówiących o Biblii. – Brakuje nam jednak konkretnej wiedzy o kontekście i kulturze, w których Pismo Święte powstało. Potrzeba także narzędzi, żeby wierzący chrześcijanin mógł poradzić sobie w dżungli bzdur, które o Piśmie Świętym napisano – mówi kapłan. Postanowił zaradzić sprawie systemowo. W jego głowie zrodził się pomysł stworzenia Szkoły Biblijnej dla świeckich. Jej powstanie ma wpisać się w działania funkcjonującego od lat w diecezji Dzieła Biblijnego, które prowadzi ks. Grzegorz Szamocki, rektor GSD. – Chodzi o to, żeby człowiek mógł sobie poradzić z różnymi teoriami, np. autorstwa Dana Browna. Wszystko to ma prowadzić do umocnienia zdrowej wiary. To główny cel – tłumaczy ks. Piotr.

Spotkania odbywać się będą w pomieszczeniach Gdańskiego Archidiecezjalnego Kolegium Teologicznego przy gdyńskiej parafii NSPJ. W ramach zajęć prowadzonych przez kilku profesorów znajdą się wykłady z historii biblijnej, archeologii, Ewangelii, Listów Jana, Pawła, proroków, historii stworzenia i nauki Ojców Kościoła... Dla chętnych będzie także wstęp do hebrajskiego i greki.

– Te spotkania mają dawać przyjemność z obcowania z Biblią – mówi ks. Piotr. – Nie będzie prac pisemnych ani zaliczeń. Jezus też nie robił egzaminów apostołom. Oni zdawali je przez całe swoje życie. Z różnym skutkiem. Chciałbym, aby uczestnicy także zdali ten egzamin ze swojego życia. Mam nadzieję, że każdy, niezależnie od wieku, znajdzie w tych spotkaniach coś dla siebie. Biblię może odkrywać zarówno człowiek na emeryturze, jak i 20-latek należący np. do którejś ze wspólnot – zaznacza.

– To bardzo ciekawa inicjatywa – ocenia Michał, 25-letni lektor. – Myślę, że się zapiszę. Chciałbym głębiej rozumieć słowo, które czytam przy ołtarzu – mówi. Małgosia już wie, że nie odpuści sobie możliwości uczestniczenia w zajęciach. O powstaniu szkoły dowiedziała się, gdy kilka dni temu wraz z mężem odwiedziła ks. Piotra. – Jeżeli będzie to choć trochę podobne do spotkań, które odbywały się w parafii, na pewno porwie ludzi – zapewnia.

Dotknąć ziemi Jezusa

Ksiądz Piotr zaznacza, że Szkoła Biblijna ma nie tylko dawać wiedzę, ale prowadzić ludzi do spotkania z Bogiem.

– Za pierwszym razem, gdy byłem w Jerozolimie, zwyczajem odwiedzających bazylikę pielgrzymów położyłem na grobie Jezusa różańce. Później, gdy wręczałem jeden z nich mojemu koledze, powiedziałem: „Słuchaj, ten różaniec dwa dni temu leżał na grobie Pańskim”. A on popatrzył na mnie, pokazał mi ręce i powiedział: „A te ręce przed półgodziną dotykały samego Pana Jezusa na Eucharystii” – uśmiecha się ks. Piotr.

Kapłan podkreśla, że pomocą w spotkaniu Boga w Jego słowie i sakramentach jest poznanie Ziemi Jezusa. – Gdy jedzie się do Ziemi Świętej, człowiekowi szeroko otwierają się oczy. Wszystkiego chce dotknąć. Wszystkiego się dowiedzieć. Z czasem w życiu pojawiają się miejsca szczególne – mówi ksiądz. Dodaje, że najbardziej ciągną go nie tyle miejsca w Świętym Mieście, ile Galilea, w której Jezus kształtował swoich uczniów.

– Dla mnie takim szczególnym miejscem jest otoczenie kościoła Prymatu św. Piotra. Gdy tam jestem, przypomina mi się zawsze 21. rozdział Ewangelii św. Jana. Apostołowie siadają na kamieniach, Jezus robi im śniadanie. I pyta Piotra: „Czy miłujesz mnie bardziej?”. Widzę już te spojrzenia innych apostołów. Łypią na Piotra spod oka, a ich spojrzenie mówi: „Piotrek... My wiemy... pamiętamy, że się Go zaparłeś” – opowiada.

Ksiądz Piotr niejednokrotnie nocował w pobliskim klasztorze sióstr franciszkanek. – Można tam przeżyć taki cudowny moment dnia. Rano, jeszcze przed świtem, na niebie pojawia się poświata. I wówczas wszystkie ptaki zaczynają śpiewać na tysiąc głosów. Ale kiedy wschodzi słońce – milkną. Ich śpiew jest jak zapowiedź. My, jako ludzie poznający Biblię, jesteśmy trochę jak te ptaki. Zapowiadamy nadejście Słońca – Jezusa. Kiedy jednak ono wschodzi, gdy przychodzi sam Pan, możemy tylko zamilknąć. I wówczas robi się dzień.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama