Paweł zobaczył w Nim prawdziwego Boga i Jemu oddał się całkowicie.
Cały Kościół poruszany tą samą miłością, jaką św. Paweł żywił do Jezusa Chrystusa, żyje w komunii. Zastanówmy się jednak, dlaczego Paweł nie widział niczego i nikogo poza Chrystusem, którego postawił w centrum swojego życia i uważał za jedyny cel, nadzieję, dążenie, serce, jedyną pewność, osobę, którą miał naśladować w swoich postawach i kazaniach?
Paweł powiedział: „Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus” (Flp 1, 21a). Poprzez to zdanie uczy nas pierwszego kroku, który trzeba nam postawić, abyśmy mogli wzrastać w poznaniu Jezusa i utrzymywać z Nim właściwą relację.
Paweł przeżył bardzo gwałtowne i głębokie doświadczenie Jezusa. W drodze do Damaszku spotkał się z Kimś, z Osobą, która nie odpowiadała jego wyobrażeniom o Bogu wynikającym z formacji w zakresie teologii faryzejskiej. Spotkał się z kimś odmiennym od niego:
„W drodze, gdy zbliżałem się do Damaszku, nagle około południa otoczyła mnie wielka jasność z nieba. Upadłem na ziemię” (Dz 22, 6–7). Następnie „usłyszał głos, który mówił: «Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?». «Kim jesteś, Panie?» […] «Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz»” (Dz 9, 4–5).
Za tymi słowami stoi bardzo ważna prawda: naszym jedynym pragnieniem ma być wybranie Osoby, którą nie jestem ja sam – spojrzenie poza siebie i wybranie Jezusa Chrystusa. Mamy mieć osobistą relację z Jezusem jako z kimś, kto posiada własne cechy, kimś różnym od nas. Niebezpieczeństwem jest budowanie w swoim umyśle boga na nasz obraz i podobieństwo.
Ci, którzy parają się mistyką i spirytyzmem, tworzą dla siebie wyobrażonego boga, który odpowiada ich tajemniczym wizjom kreowanym po to, aby mogli się bronić przed innymi ludźmi, zamiast wchodzić z nimi w dialog. Żyją oni w swoim własnym, zamkniętym świecie. Inne osoby stanowią dla nich przeszkodę, są im zawadą w dojściu do Boga. Unikają wszystkich ludzi, a także głębokich relacji, ponieważ w rzeczywistości boją się zmienić boga zbudowanego przez nich samych. Nieustannie mówią: „Jezus mi powiedział… Słowo mówi mi… Matka Boża mi się ukazała i przekazała mi wiadomość…” i tak dalej, ale tak naprawdę słuchają siebie samych i swoich zachcianek, a nie Prawdy. Są to osoby niezrównoważone, żyjące poza rzeczywistością, fanatyczne w religijności stworzonej przez nie same.
Inni ludzie kreują sobie wizerunek boga zbuntowanego, który opowiada się przeciwko dzisiejszemu społeczeństwu. Dla tych osób Jezus jest rewolucjonistą, wojownikiem. Nie pogłębiają one w sobie wartości Eucharystii, duchowości czy hierarchii, a ich myślenie, naznaczone przez komunizm, zwrócone jest w stronę walki klas. Również w takich osobach ukazuje się bóg utworzony na ich własny obraz po to, by mogły one ukryć frustrację i bunt skierowane często przeciwko figurze ojca ziemskiego. Są to osoby, które nie odnalazły ukojenia i pokoju oraz mają jeszcze wiele problemów wewnętrznych.
Są to zatem dwa ekstrema, a żadne z nich nie pokazuje prawdy. Nie możemy nigdy naginać postaci prawdziwego Boga do naszego wyobrażenia o Nim. Bóg jest Osobą różną ode mnie, którą mam pytać i z którą mam dialogować. Mam przyjąć tego Boga, który często jest inny niż bóg wymyślony przeze mnie; który proponuje przykazania odmienne od moich, prawa miłości, które rodzą się z konieczności wyjścia poza mnie samego, abym zawsze kochał poza sobą i słuchał Jego głosu.
Paweł to zrozumiał i wybrał wchodzenie w relacje i dzielenie się swoim życiem z Bogiem. Ofiarował swoje myśli, rozum i inteligencję Temu, który jest Osobą godną wszelkiego zaufania. Paweł zobaczył w Nim prawdziwego Boga i Jemu oddał się całkowicie. Nie budował własnego boga, ale zrozumiał, że ma wejść w relację z „Drugim Ja”, którym był Jezus Chrystus, Ten, który się wcielił, żył, umarł i zmartwychwstał dla niego. Prawdziwa Osoba, druga osoba Trójcy Świętej.
Oczywiście, istnieje droga wewnętrzna prowadząca do autentycznego odkrycia Boga, który jednak nie identyfikuje się nigdy z naszym wyobrażeniem o Nim, ale wprost przeciwnie, jest transcendentny we wszystkim, całkowicie inny, prowadzący nas na zewnątrz samych siebie, poza nas, do spotkania z innymi. Przestańmy zatem patrzeć na nasze „ja” jak „stary człowiek” i myśleć, że to w nim znajduje się nasz bóg. Podejmijmy decyzję, aby odtąd patrzeć poza siebie, słuchać i miłować, żyć jak Jezus Chrystus, który czyni nas prawdziwymi osobami, jakich pragnie Bóg Ojciec. A to wszystko po to, abyśmy pewnego dnia mogli powiedzieć tak, jak mawiał św. Paweł: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20a).
*
Tekst jest fragmentem książki "Święty Paweł: Moim życiem jest Chrystus". Autorzy: o. Antonello Cadeddu o. Henrique Porcu. Wyd. Esprit, 2016 r.