Któż z nas nie czuje się pustym, zrozpaczonym, bezsensownym, więźniem losu?
W Talmudzie można przeczytać, że jeżeli Izrael na to zasługuje, to Mesjasz przyjdzie na obłokach, jeśli nie będzie tego godzien, to przyjedzie biedny, na osiołku. Uniżenie Mesjasza miało być wyrazem duchowego upadku pokolenia. Miłość nie cofa się przed niczym, by tylko osiągnąć więź z ukochaną istotą. Każde zbliżenie jest ostatecznie inspirowane przez jakąś miłość. Im bardziej nas wciąga jakaś namiętność, tym bardziej przeciwne argumenty wydają nam się bez znaczenia.
Bóg nie zawahał się zrezygnować ze wszystkiego, stać się próżnią bez atrybutów boskości, by tylko nami się wypełnić. Karol de Foucauld twierdził, że człowiek nigdy nie może upaść tak nisko, żeby Chrystus nie był niżej od niego.
Paweł w więzieniu w Efezie, w 56 roku, napisał List do Filipian o uniżeniu się Jezusa z miłości do nas. Stało się to wtedy, gdy był na dnie lochu, pośród szczurów, odchodów, słomy, w kajdanach. Tam pojął, że Jezus jeszcze niżej zszedł, by go wydobyć z rozpaczy. Paweł wyszedł z więzienia efeskiego po kilku miesiącach. Czuł, że wyzwolił go Jezus. Jest to najradośniejszy list ze wszystkich Pawłowych pism, ale najpiękniejszym fragmentem tego listu jest hymn napisany ze wzruszenia miłością Jezusa, która sięga niżej niż najgłębszy dół, w jaki człowiek może wpaść.
Chrystus dobrowolnie zszedł do otchłani, ponieważ nie uznał tego, co posiada, za niezbywalne dobro. Istniał On w postaci Boga, jednak nie skorzystał z tej sposobności. W greckim tekście pada słowo harpagmos, tłumaczone często jako łup. Tej równości z Bogiem Chrystus nie uznał za coś, co należy zachłannie utrzymać i zaciekle bronić, nie uznał tego za zdobycz, która Mu się należy. Ogołocenie Syna Bożego opisane jest bardzo mocnym czasownikiem greckim: ekonesen, wyrażonym w czasie dokonanym, zaprzeszłym. Uczynił więc siebie pozbawionym znaczenia. Jedyny raz w Biblii zostało użyte słowo w takiej formie, a więc mamy tu do czynienia z niepowtarzalnym dziełem. Określenie to może dotyczyć wylewania płynów z naczynia aż do zupełnej próżni, dopóki nie stanie się ono puste. Greckie kenoo to tyle co pustka, nic, zero!
Po co to wyzucie? Któż z nas nie czuje się pustym, zrozpaczonym, bezsensownym, więźniem losu? Uczynił się więc Chrystus pustym, wyzbytym wszystkiego, sprowadził się do zera zupełnego, by tylko w sobie uczynić przestrzeń pojemną na przyjęcie mojego smutnego nic.