Pustynia to szkoła wiary. Zakłada wędrówkę w głąb samego siebie.
Pierwsi chrześcijanie zachęcali się nawzajem wezwaniem: gnothi seauton (chrześcijaninie, poznaj samego siebie, a w ten sposób poznasz Chrystusa). Apostołowie konfrontowali ludzi z własnym grzechem, głosząc im Chrystusowy krzyż, aby w dalszej kolejności móc zwiastować im miłość Boga i podawać antybiotyk Jego przebaczenia. Bez tego uprzedniego spulchnienia serca Boża Dobra Nowina pozostałaby na zewnątrz.
Przekonał się o tym pewien młodzieniec, który wszedł raz do konfesjonału św. Filipa Neri. Spowiedź najwyraźniej mu nie szła. Filip, widząc, że młodzian nie widzi w sobie ani grzechu, ani żalu, sięgnął po inny sposób. – Muszę na chwilę wyjść i zaraz wrócę. Ale ty pod żadnym pozorem nie ruszaj się stąd – szepnął. Przed odejściem włożył mu w dłonie duży krucyfiks. – Póki nie wrócę, pobądź z Nim trochę – wyjaśnił. Gdy wrócił, zastał chłopca zalanego łzami i gotowego na przebaczenie.
Podobnej szkoły wiary potrzebowali Izraelici, zwłaszcza że długotrwałe cierpienia i niewola Egiptu odcisnęły na nich wyraźne piętno. Zapomnieli o tym, że niegdyś Bóg im się objawił i do nich mówił. Utknęli na mieliźnie zeświecczenia i obojętności. Potrzebowali pustynnej terapii. Pierwszym jej etapem było Refidim. Bóg zniknął z horyzontu ich życia, co powodowało natężenie pożądliwości. W oazie Refidim miała czekać na nich woda, a zastali wyschłe źródła. Gdy człowiekowi zajrzy w oczy śmierć, wówczas nietrudno o panikę, gniew, chorobliwe pożądanie. W takiej sytuacji człowiek może posunąć się do każdej podłości, do każdego grzechu.
Pustynia to jednak nie tylko twarda szkoła poznawania samego siebie. To również uprzywilejowane miejsce poczucia obecności Boga. Bóg wybiera skałę – twardą jak ludzkie serce – i każe Mojżeszowi uderzyć w nią z całych sił laską. Ze skały wydobywa się obfity strumień wody i ludzie gaszą pragnienie. Tak objawia się świętość Boga wobec ludzkiej nędzy.
Święty Paweł powiedział, że skałą towarzyszącą wędrującemu ludowi na pustyni był Chrystus (1 Kor 10,4). To Jezus pozwolił się uderzyć na krzyżu i z Jego przebitego boku wypłynęła krew i woda. Pustynia służy do tego, by odkryć, że życie płynie nie skądinąd, tylko z umierającego i zmartwychwstałego Pana.