Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »W tle przypowieści czai się zazdrość. W formacji duchowej często ją bagatelizujemy.
1. Narodowy ekskluzywizm religii Izraela nie pozwalał na to, by do wspólnoty wyznającej wiarę w jedynego Boga mogli należeć nie-Izraelici. Owszem, w czasach Chrystusa istnieli poganie, którzy jakoś lgnęli do tej religii, bo rozumieli, że nieskończony Bóg może być tylko jeden. Ale byli co najwyżej prozelitami, czyli z grecka tymi, którzy podzielają religijną gorliwość, lub theofobumenoi, znów w nawiązującej do greki etymologii: tymi, co boją się Boga. A na przekór tamtym przekonaniom Izraelitów dzisiejszą ewangelijną perykopę kończy zdanie, które ją także poprzedza: „Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi”. Komentatorzy zwracają uwagę na to, że słuchający Jezusowej przypowieści faryzeusze i uczeni w Piśmie doskonale rozumieli, że to oni są tymi, których najęto do winnicy o świcie, a tymi wezwanymi pod wieczór, nagrodzonymi tym samym denarem, są poganie. Czy wszyscy mają otrzymać tego samego denara?
2. Przypowieść Pana Jezusa odwołuje się do ówczesnych realiów. Rolnicy, w tym także ci, którzy posiadali winnice, starali się o najęcie robotników, którzy zapewniliby możliwie szybkie zbieranie plonów. Z drugiej strony żyli wówczas w Palestynie najemni robotnicy, którzy szukali zatrudnienia o każdej porze. Zapłata za dzień pracy wynosiła właśnie denara. Kłopotem ocenie jest to, że ci najęci najpierw mieli zapewnioną właśnie taką zapłatę, a o kwocie tych zatrudnionych później nie ma mowy. I gdy przychodzi zapłata, wynagrodzenie otrzymują najpierw ci, co pracowali tylko godzinę. Otrzymali denara. Stąd ci, którym tyle obiecano, spodziewają się więcej. Czy słusznie? „Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” – pyta gospodarz.
3. „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy” – tak do sfrustrowanego najemnika, który być może pracował od świtu, zwraca się gospodarz. Został tu użyty wykrzyknik: chetaire. W Nowym Testamencie pojawia się on tylko trzy razy i tylko w Ewangelii według św. Mateusza. Oprócz dzisiejszego fragmentu dwa pozostałe to: „Przyjacielu, jakże tu wszedłeś, nie mając weselnego stroju”, z przypowieści o uczcie królewskiej, będącej alegorią czasów zbawienia, i „Przyjacielu, po coś przyszedł”, pytanie Pana Jezusa skierowane do Judasza w Ogrodzie Oliwnym. Za każdym razem ów przyjaciel to ten, który nie jest bez winy wobec Pana Jezusa, ale On nadal traktuje go jako tego, który zostaje obdarowany miłością.
4. W tle przypowieści czai się zazdrość. W formacji duchowej często ją bagatelizujemy. Ot, jakaś nerwowość i negatywne oceny, że komuś coś się udało. Ale w istocie to cecha iście diabelska. Jej istotą jest złość na widok dziejącego się dobra. Tak przecież reaguje diabeł. On szaleje, gdy widzi dziejące się dobro. Nie jest łatwo pozbyć się zazdrości, podobnie jak nie jest łatwo pozbyć się pychy, pierwszego z grzechów głównych. Pokusa pychy i zazdrości jest wyzwaniem dla ludzi dobrych, wezwanych do winnicy Pańskiej już od świtu. To wezwanie, by uczyć się radości z wezwania do winnicy tych, którzy zaczęli swą pracę tuż przed wieczorem.