Od kilku dni trwa w Stanach Zjednoczonych dyskusja na temat nauczania o Biblii w amerykańskich szkołach.
Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych w swojej decyzji z 1963 r. ograniczył możliwość wykorzystywania Biblii w szkołach, stwierdzając, że “Biblia zasługuje na studiowanie z powodów literackich i historycznych, jeśli jest prezentowana obiektywnie, jako część świeckiego programu nauczania.” Spowodowało to, że w wielu szkołach publicznych – na wszelki wypadek, chcąc uniknąć konfliktów – takie zajęcia zlikwidowano. Efekt jest znamienny. Według przeprowadzonych w amerykańskich szkołach badań, znajomość Biblii jest niemal żadna. Wprawdzie 72% badanych poprawnie identyfikuje Mojżesza a 90% wie, kim byli Adam i Ewa, ale większość nie potrafiła odpowiedzieć, lub odpowiadała nieprawidłowo, na pytania o takie postacie jak Dawid, czy o wydarzenia w Kanie Galilejskiej. Jak w takiej sytuacji można mówić o rozumieniu odniesień biblijnych w literaturze czy w ogóle o wspólnej kulturze?
22.09.2005 na konferencji w Waszyngtonie przedstawiono nowy podręcznik o Biblii, przygotowany przez ekspertów protestanckich, katolickich, prawosławnych, żydowskich i świeckich. Został on zaaprobowany przez siedem największych organizacji szkolnych w Stanach Zjednoczonych oraz grupy religijne chrześcijan, Żydów i muzułmanów.
Jak powiedział Charles Haynes (First Amendment Center) - poprzedni podręcznik, sprzed kilku dziesięcioleci, nie był dobry, gdyż traktował Biblię tylko jako dzieło literackie, bez uwzględniania jej znaczenia religijnego. Obecny umożliwia dyskusję na temat rozumienia Biblii przez różne religie. “Patrząc na długą historię konfliktów co do nauczania Biblii w szkołach, żadna książka nie jest pozbawiona ryzyka ich wzbudzenia. Niemniej podręcznik Biblia i jej znaczenie w najlepszy sposób zapewnia szkołom publicznym legalne, bezpieczne i na poziomie akademickim nauczanie o Biblii.”