Święty Paweł to wyjątkowa mieszanina dumy i miłości. Dumy z pełnionej posługi i szczerej miłości do swoich „dzieci”.
Apostoł w Liście do Tesaloniczan porównuje siebie do matki opiekującej się dziećmi. Ciekawy niuans językowy. Otóż Paweł nie używa słowa meter (matka), ale trofos, czyli niańka, karmicielka. Budzi to skojarzenie z inną wypowiedzią apostoła (1 Kor 3,2): „Mleko wam dałem, a nie pokarm stały, boście byli niemocni”. Zwiastowanie Ewangelii przez Pawła jest pierwszym głoszeniem Jezusa, pierwszą ewangelizacją. Dziecko w początkach życia musi dostać delikatny pokarm swojej matki, potrzebuje bliskości mamy, delikatnej czułości i opieki. Paweł wyznaje, że głosząc Ewangelię, zarazem dawał uczniom swoją duszę, czyli siebie. Każda matka daje dziecku część siebie na zawsze.
Co to oznacza dla nas? Głoszenie Chrystusa jest zawsze budowaniem więzi, bliskości, relacji. Nie jest to wykład, lekcja. Choć jest to słowo Boże, to zawsze jest także „mlekiem” tego, który głosi. Czyli płynie z duszy głosiciela. Jest częścią jego życia, świadectwem jego wiary. Osobowym potwierdzeniem prawdy, którą głosi. Kto ewangelizuje, ten musi stawać się trofos – niańką, matką. Musi? Przyznajmy, nie zawsze tak bywa. Benedykt XVI zauważa: „nie ma nic bardziej odrażającego od mówienia wytartymi frazesami, które dzisiaj prowadzi do depersonalizacji myślenia i mówienia i opróżnia nasz język, podobnie jak i język przeżywanych relacji”. Dlatego u głosiciela Ewangelii „wiara nie może pozostać teorią, przechowywaną w jednej z szuflad intelektu, musi go objąć w posiadanie, aby właśnie wtedy wypowiadał się w wierze, kiedy mówi, myśli i działa całkowicie jako ta osoba”. Czyli słowo najgłębiej osobiste pozostaje jednocześnie słowem Boga.
Paweł dziękuje, że jego słuchacze przyjęli jego słowo nie tylko jako słowo ludzkie, ale jako słowo Boga, które działa w wierzących. Na czym polega działanie słowa Bożego w człowieku? To słowo pochodzi z wnętrza samego Boga, jest ostatecznie Jego „mlekiem”, Jego pokarmem dla dzieci. Żadne bebiko czy inne mleka w proszku, ale najzdrowszy pokarm dla duszy prosto z serca Boga, z Jego miłości. Kto się nim karmi i wierzy, ten staje się mocny, rośnie, dojrzewa, pokonuje choroby. Zmartwychwstanie.