Zewsząd cierpienia znosimy, lecz nie poddajemy się zwątpieniu – napisał św. Paweł, podsumowując sytuację, w jakiej przyszło mu głosić Chrystusa, gdy kolejny raz kierował swą korespondencję do chrześcijan Koryntu.
Wyznawcy Chrystusa w tym mieście byli dramatycznie podzieleni. Ale mimo tych waśni wysłali swych przedstawicieli do św. Pawła, by odpowiedział na ich pytania. Ta odpowiedź to zasadniczo 1 List do Koryntian. Ale odpowiedź nie uspokoiła odbiorców. Nic nie dało także wysłanie do nich Tymoteusza. Jest pewne przypuszczenie, że krótko po tym do Koryntu przybył osobiście św. Paweł, ale również jego misja nie powiodła się i opuścił miasto. Wrócił do Efezu, gdzie napisał list, który nazwał „listem wśród łez”, a do Koryntu wysłał Tytusa. Bunt wytwórców statuetek bogini Artemidy w Efezie spowodował, że Paweł znalazł się w więzieniu, a po wyjściu na wolność musiał opuścić miasto. Powędrował do Macedonii, gdzie spotkał się z Tytusem. Wieści z Koryntu były pomyślne. Wspólnota wracała na pozycje Pawłowe.
W takiej sytuacji apostoł pisze list, który w Nowym Testamencie jest 2 Listem do Koryntian. Jego centralna część poświęcona jest tematyce apostolatu. I to apostolat jest tym skarbem, który nosimy w glinianych naczyniach. Bibliści uważają, że św. Paweł, pisząc o Bogu, który „rozkazał ciemnościom, by zajaśniały światłem”, nawiązuje do biblijnego opisu stworzenia. I w tym kontekście naczynie z gliny jest także aluzją do stworzenia człowieka, którego w narracji Księgi Rodzaju Pan Bóg lepi niczym garncarz. I tak to spotyka się tutaj mocne przeciwstawienie: zawartość naczynia swą wartością przewyższa naczynie, które je chroni. Ale przecież naczynie jest osobą stworzoną przez Pana Boga i przez Niego kochaną, taką, za którą umarł na krzyżu sam Boży Syn. I o tym opowiada orędzie Ewangelii głoszone podczas działalności apostolskiej.
Święty Paweł jest świadom swej kruchości, ale jest także wewnętrznie zdeterminowany, by chronić swój skarb. To dlatego zapewnia swych adresatów: „Nie poddajemy się zwątpieniu (...), nie rozpaczamy (...), nie czujemy się osamotnieni (...), nie giniemy. Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym ciele”.