Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Fragment książki "Przypowieści dla nas", który zamieszczamy za zgodą Autora i Wydawnictwa Edycja Świętego Pawła.
I rzeki do nich: Niech ktoś z was mając przyjaciela, podąży do niego w środku nocy i powie mu: Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, gdyż mój przyjaciel przybył z drogi do mnie i nie mam co mu podać. A tamten ze środka w odpowiedzi powie: Nie zawracaj mi głowy. Już drzwi są zamknięte, a moje dzieci są ze mną w łożu. Nie mogę wstać i dać tobie. Mówię wam, jeśli nawet nie wstanie, by dać mu, ponieważ jest jego przyjacielem, z powodu jego bezczelności podniesie się i da mu, ile potrzebuje. (Łk 11,5-8)
Przypowieść nie została przez ewangelistę uzupełniona odrębnym objaśnieniem. Za takie objaśnienie służy jednak kontekst, gdyż sąsiednie perykopy zawierają „Ojcze nasz" i naukę o skuteczności modlitwy. Ewangelista odnosi więc tę przypowieść do modlitwy do Boga jako Ojca.
Użyty przez Jezusa obraz był w starożytnych realiach jeszcze bardziej kontrastowy niż obecnie. Z jednej strony słowo „przyjaciel" było ważkie i znaczące. Nie istniały instytucje zabezpieczenia społecznego, a wsparcia można było oczekiwać tylko od rodziny i przyjaciół. Wartość przyjaciela sławi i Pismo Święte (por. np. Prz 15, 17; 17, 17; Syr 6, 15n; 7, 18), i piśmiennictwo Greków i Rzymian. Z punktu widzenia reguł grzeczności brak kolacji dla przyjaciela był oczywiście kłopotliwy i kompromitujący, co dobrze ilustruje motyw z bajki Ezopowej: wobec takiej wizyty biedny człowiek zabija jedynego ptaka, jakiego ma w gospodarstwie. Przyrządzenie czegokolwiek na prymitywnym palenisku wymagało dłuższego czasu.
Z drugiej strony dobijanie się po nocy różni się zasadniczo od zapukania wieczorem do sąsiada w blokach. Noc była niebezpieczna, domy zaryglowane, w izbie nie było nic widać. Obok rodziców mogła, jak w przypowieści, spać gromadka dzieci. Zaprzyjaźniony sąsiad budzi więc wszystkich, domaga się powstania, skrzesania ognia, wydobycia zapasów, odblokowania drzwi. Zachowanie przybysza określone zostało w Ewangelii greckim słowem anaideia, które oznacza nie tyle natrętne naleganie, jak to się zwykle tłumaczy, co bezwstydną bezczelność. Dopiero później, zapewne pod wpływem tej przypowieści, chrześcijanie rozumieli to słowo jako „śmiałość", szczególnie wobec nieprzychylnego im świata.
Przypowieść ta rodzi trudności bardzo podobne do poprzedniej. Natręctwo, rzecz naganną, pokazuje jako skuteczną. Gospodarz domu nie pomaga przyjacielowi z samej życzliwości, lecz dlatego, że jest nękany. Jeśli odnieść tę przypowieść do relacji między ludźmi a Bogiem, co sugeruje kontekst, okazuje się, że obrazem modlącego się jest natręt, a obrazem Boga człowiek pomagający niezbyt chętnie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |