Jeść własny chleb – to rzetelnie zapracować na swe utrzymanie.
Napominamy w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli.
Tesalonicka wspólnota była dla Apostoła Narodów wyjątkowa. Obok Filippi znalazła się w kręgu pierwszych założonych w Europie. Obie powstały podczas drugiej wyprawy misyjnej. Ich istnienie bardzo szybko zostało zainfekowane przez wrogów św. Pawła błędnymi naukami co do nieuchronnej bliskości końca świata. Wobec takiej rzeczywistości pojawili się chrześcijanie Tesalonik, którzy nie tylko głosili konieczność zaniechania pracy, ale po prostu to zrobili. W tym kontekście św. Paweł pisze do wspólnoty list, w którym przypomina swą obecność w mieście.
Nie jedliśmy za darmo chleba, ale pracowaliśmy w trudzie i zmęczeniu, we dnie i w nocy, aby dla nikogo z was nie być ciężarem.
Apostoł, świetnie obeznany w popularnej filozofii hellenistycznej swego czasu i gruntownie uformowany znawca żydowskiego nauczania rabinackiego, był wytwórcą namiotów. I zdaje się, że – ewangelizując – pracował w tym fachu. To każe pytać, czy ewangelizatorzy mają prawo żyć z głoszonej Ewangelii. W tej kwestii św. Paweł daje subtelną podpowiedź twierdzącą: „Nie żebyśmy nie mieli do tego prawa”. Dopowiedzeniem jest jego korespondencja, a tutaj List do Filipian. To była wspólnota, która wspierała finansowo św. Pawła, przed czym on się nie wzdragał. A do tego podczas trzeciej podróży misyjnej zbierał on fundusze na utrzymanie wspólnoty chrześcijan i jej pasterzy w Jerozolimie.
Pieniądze przez cały czas istnienia Kościoła są tematem trudnym. Są one konieczne dla działalności ewangelizacyjnej, a jednocześnie budzą opory i nierzadko zgorszenie. Tesaloniczanie, którzy zaniechali pracy i oddawali się „rzeczom niepotrzebnym”, i św. Paweł ze swym nauczaniem są dla nas podpowiedzią. Życie wspólnoty uczniów Chrystusa podlega społecznemu rygorowi. W niej każdy ma swoje miejsce i rolę. Ewangelizatorzy mają prawo do utrzymania przez wspólnotę, o ile ich zaangażowanie nie pozostawia im czasu i przestrzeni na robienie czegoś innego. Jeśli tak jest, nie ma obaw, że jedzą „swój chleb”.