Garść uwag do czytań na święto świętego Szczepana – II dzień świąt Bożego Narodzenia – z cyklu „Biblijne konteksty”.
Drugi dzień Uroczystości Bożego Narodzenia to święto pierwszego męczennika – św. Szczepana. Jezus rodzi się dla ziemi, dla ziemian, Szczepan rodzi się przez swoją śmierć dla nieba, staje się obywatelem nieba. Znamienne: z atmosfery radości ze zbawienia, którego chce dla nas Bóg, wchodzimy w atmosferę obawy o podłe działania ze strony ludzi. Ale nic nam się nie stanie. Nawet gdy nas zabiją.
1. Kontekst pierwszego czytania (Dz 6,8-10; 7,54-60)
Scena rozgrywa się w Jerozolimie, w czasach, gdy to tam jeszcze koncentrowało się życie pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej. Szczepan był jednym z siedmiu diakonów, ustanowionych przez Apostołów dla „obsługi stołów”. Czyli troski o biednych, tak by Apostołowie mogli zająć się – jak czytamy w Dziejach Apostolskich – modlitwą i głoszeniem słowa Bożego. Widzimy go jednak w sytuacji ciut odmiennej – jako tego, który rozprawia. Nie wiemy w sumie czy też zajmował się głoszeniem i przy tej okazji został zaatakowany przez przeciwników, czy ten atak sprowokowały znaki i cuda, które działał. W każdym razie widzimy go przemawiającego.
W tym miejscu warto chyba przytoczyć tekst czytania. Składa się ono z dwóch fragmentów. To, co opuszczono, to głównie długa mowa Szczepana, której chyba nie ma sensu w tym miejscu przedstawiać. Da jasności relacji trzeba chyba jednak czytanie nieco „powiększyć”. To co słyszymy w Kościele – pogrubioną czcionką.
Szczepan pełen łaski i mocy działał cuda i znaki wielkie wśród ludu. Niektórzy zaś z synagogi, zwanej [synagogą] Libertynów i Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego [natchnienia] przemawiał. Podstawili więc ludzi, którzy zeznali: «Słyszeliśmy, jak on mówił bluźnierstwa przeciwko Mojżeszowi i Bogu». W ten sposób podburzyli lud, starszych i uczonych w Piśmie. Przybiegli, porwali go i zaprowadzili przed Sanhedryn. Tam postawili fałszywych świadków, którzy zeznali: «Ten człowiek nie przestaje mówić przeciwko temu świętemu miejscu i przeciwko Prawu. Bo słyszeliśmy, jak mówił, że Jezus Nazarejczyk zburzy to miejsce i pozmienia zwyczaje, które nam Mojżesz przekazał». A wszyscy, którzy zasiadali w Sanhedrynie, przyglądali się mu uważnie i zobaczyli twarz jego podobną do oblicza anioła.
«Czy to prawda?» - zapytał arcykapłan. A on odpowiedział: «Słuchajcie, bracia i ojcowie: Bóg chwały ukazał się ojcu naszemu, Abrahamowi, gdy żył w Mezopotamii, zanim zamieszkał w Charanie. (...)
Twardego karku i opornych serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu. Jak ojcowie wasi, tak i wy. Któregoż z proroków nie prześladowali wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali. Wy, którzy otrzymaliście Prawo za pośrednictwem aniołów, lecz nie przestrzegaliście go».
Gdy to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego. A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: «Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga». A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: «Panie Jezu, przyjmij ducha mego!» A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: «Panie, nie poczytaj im tego grzechu!» Po tych słowach skonał.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |