Zawsze były jednym z głównych przedmiotów moich zainteresowań. Dlatego właśnie byłem ciekawy wizyty w Damaszku, gdzie Szaweł otrzymał dar wiary.
Życie Szawła – bo pod takim imieniem znany był św. Paweł, zanim został apostołem Chrystusa – uległo w Damaszku całkowitej przemianie. Szaweł wybierał się do tego miasta z zamiarem prześladowania chrześcijan. Moim zdaniem w całym Piśmie Świętym nie ma wydarzenia, które dokładniej niż nawrócenie Szawła ukazywałoby naturę Kościoła. Oto najbardziej nieprzejednany prześladowca wiernych w historii chrześcijaństwa, który „dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich” [Dz 9, 1], w jednej chwili staje się największym z apostołów, będąc „jakby poronionym płodem” [zob.1 Kor15, 8]. Wydarzenie to ma miejsce na pewno przed 50 rokiem po Chrystusie. Zmartwychwstały Jezus jest już uwielbiony w niebie. Mimo to niebiosa otwierają się i słychać głos: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?”. Szaweł pyta: „Kto jesteś, Panie?”. W odpowiedzi słyszy: „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz” [Dz 9, 4–5].
Jak Szaweł mógł prześladować Chrystusa, który był już uwielbiony w niebie? A czy nie głowa się skarży, gdy ktoś nadepnie na stopę? Szaweł naruszał Ciało Chrystusa, czyli Kościół, dlatego głowa zaprotestowała. Głowa i ciało są bowiem jednością. Bardzo chciałem w jakiś sposób wyrazić wdzięczność za to, że znalazłem się blisko miejsca powołania największego z apostołów. Wyszukałem więc małą kapliczkę przy ulicy poświęconej św. Pawłowi, gdzie według tradycji doszło do jego nawrócenia. Po prawej stronie ołtarza znajdował się obraz przedstawiający heroizm świętego. Dzień przed naszą wizytą ktoś dostał się do kaplicy i pociął malowidło na kawałki. Stojąc przed zniszczonym wizerunkiem Pawła, przypomniałem sobie słowa, które Jezus wypowiedział do Szawła w chwili jego nawrócenia: „Trudno ci wierzgać przeciw ościeniowi” [Dz 26,14]. Innymi słowy: „Na próżno opierasz się mojej łasce. Od dawna przygotowałem dla ciebie wielkie rzeczy. Nie bądź już moim wrogiem – wyznaczyłem cię na wielkiego apostoła. To trudne zadanie. Rzuciłem cię na kolana jako prześladowcę, ale podniosę cię jako moje wybrane narzędzie”.
Biblijne zdarzenie z Damaszku już we wczesnym okresie mojej kapłańskiej posługi wyrobiło we mnie przekonanie, że Chrystus nieustannie działa w swoim Ciele, którym jest Kościół. Wydarzenie z Aten nauczyło mnie natomiast, że głównym przedmiotem naszego nauczania musi być sam Chrystus i Jego ukrzyżowanie.
Święty Paweł początkowo głosił nauki na rynku, czyli w miejscu, gdzie prowadzili dyskusje filozofowie, zwłaszcza stoicy i epikurejczycy. Wielu z nich było uczniami Akademii Ateńskiej, ponieważ jednak bardziej zależało im na nowinkach niż na pogłębieniu wiedzy, porównali apostoła do ptaszka, który wybiera na pożywienie ziarna różnych gatunków. Paweł już wcześniej, w swoim rodzinnym Tarsie, poznał różne doktryny filozoficzne. Był więc przygotowany na spotkanie zarówno z filozofami, którzy opowiadali się za szukaniem przyjemności, jak i ze zwolennikami ascetycznego trybu życia. W każdym razie tak dobrze bronił swojego stanowiska, że słuchający go zaproponowali, aby poszedł na Areopag, czyli wzgórze Aresa. Było to najsłynniejsze miejsce w Atenach, gdzie odbywały się święte sądy i rozstrzygano kwestie religijne. Tam właśnie stawał Perykles.
W drodze na wzgórze Paweł szedł uliczkami, przy których ustawione były posągi rozmaitych bóstw. Nawet w czasach, kiedy ja przemierzałem tę samą trasę, wciąż było tam wiele wizerunków starożytnych bogów. Dotarło do mnie wtedy, że nie jest to tylko przejaw bałwochwalstwa, lecz w głównej mierze wyraz tęsknoty za Bogiem, który jest blisko ludzi. Skoro bogowie nie chcieli zstąpić z wysokości Olimpu, ludzie sami sprowadzali ich na dół, wcielając ich w kamień, złoto i srebro. W ten sposób dawali wyraz nieuświadomionej tęsknocie za Emmanuelem, czyli „Bogiem z nami”.
Każdego wieczoru chodziłem na wzgórze Aresa i czytałem słynną przemowę św. Pawła opisaną w siedemnastym rozdziale Dziejów Apostolskich. Z pedagogicznego i retorycznego punktu widzenia była to mowa doskonała. Apostoł zaczął od pochwały, która miała mu zjednać serca słuchaczy. Mówił o tym, że Bóg, który stworzył wszechświat i jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką (takich jak wspaniała budowla, na którą patrzył). Mówił, że Bóg z jednego człowieka powołał do istnienia wszystkie narody zamieszkujące ziemię, określił czas i granice ich zamieszkania oraz natchnął je, aby nawet po omacku szukały swojego Stwórcy. Powiedział, że Bóg jest niedaleko każdego z nas. Jak pisał poeta: „Wszyscy jesteśmy z Jego rodu” . Dopiero po tym wstępie przeszedł do omawiania kwestii sądu i zmartwychwstania.
Nawrócił tylko dwoje ludzi – Dionizosa i kobietę o imieniu Damaris. Wystąpienie Pawła w Atenach trudno więc zaliczyć do udanych. W zasadzie była to jedna z największych porażek apostoła, który zaraz potem opuścił miasto i poszedł do Koryntu. Nigdy więcej nie wrócił do Aten ani nie napisał listu do Ateńczyków. Nic nie wskazuje na to, że założył w tym mieście Kościół. Dzień po dniu siadywałem na Areopagu i czytałem przemówienie św. Pawła. Pewnego wieczoru zrozumiałem wreszcie przyczynę jego niepowodzenia. Chodziło mianowicie o to, że nie wymienił imienia Chrystusa i nie wspomniał o Jego ukrzyżowaniu. Jestem pewien, że gdy szedł zakurzoną drogą z Aten do Koryntu, wiele razy powtarzał sobie słowa, które następnie napisał do Koryntian: „Postanowiłem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego”.
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki "Skarb w glinianym naczyniu". Autor: Abp Fulton Sheen. Wydawnictwo: Esprit.