Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na XXXI niedzielę okresu zwykłego przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Wielu ludzi chcąc dobrze żyć, często pyta, co wybrać i czym się kierować. Wielu też wie, jak łatwo pogubić się w gąszczu najróżniejszych przepisów, rozporządzeń i decyzji. Pytanie zadane Jezusowi przez uczonego w Piśmie - „Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?” – może być odebrane jako prośba o ponumerowanie przykazań z uwzględnieniem kryterium ich ważności, jednak w swej istocie jest to pytanie do Jezusa o to, co w życiu człowieka jest najważniejsze. Wcale nie jest tak, że jest to pytanie jedynie ciekawego odpowiedzi uczonego w Piśmie. Również dzisiaj wielu ludzi zastanawia się, co jest w tym życiu najważniejsze.
Transmisja Mszy św. w XXXI niedzielę zwykłą
Czy najważniejsze jest to, żeby całkowicie poświęcić się w czynieniu dobra dla drugiego człowieka? Znam młodego człowieka, który poświęcił się w działaniach wielu akcji charytatywnych i wciąż szukał kolejnych. Mało spał i nie miał czasu zadbać o siebie. Można powiedzieć, że dobry człowiek. Tak, prawdą jest, że wielu ludziom pomógł i zapewne jest to pomoc nieoceniona. Okazało się natomiast, że tytaniczne oddanie się na rzecz licznych akcji charytatywnych było próbą ukrycia problemów związanych z akceptacją samego siebie. Kolejne zaangażowania związane były z oczekiwaniem pochwał, które miały go dowartościować. Okazało się to błędnym kołem.
Czy najważniejsze jest, żeby ciężko pracować i zarabiać wielkie pieniądze dla współmałżonka i dzieci? Znam mężczyznę, który wyjechał pracować za granicę. Przyjeżdżał do swojej żony i dzieci od czasu do czasu. Zawsze powtarzał, że wyjechał daleko ciężko pracować tylko dlatego, że bardzo kocha swoją żonę oraz dzieci i chce dla nich jak najlepiej. Przy większym kryzysie, który przyszedł z powodu nie tylko ciężkiej pracy, ale długotrwałego oszukiwania innych i samego siebie okazało się, że wyjazdy do pracy były ucieczką przed żoną. Nie potrafił prawdziwie kochać oraz bał się bycia mężem i ojcem dla swych dzieci.
Czy najważniejsze jest, żeby nie doprowadzać do konfliktów? Znam kobietę, która bardzo bała się zwracać uwagę mężowi i dzieciom. Za wszelką cenę chciała unikać konfliktów. Nie lubiła kłótni. Nie raz widziała problem do rozwiązania, ale ona wolała machnąć ręką, zamilknąć, zamknąć się w sobie. Powtarzała zawsze, żeby tylko był w domu spokój i to będzie najważniejsze. Żyła w przekonaniu, że właśnie wtedy będzie najlepiej i zgodnie z duchem chrześcijańskim. Po pewnym czasie zauważyła jednak, jak bardzo cierpi idąc na ustępstwa i jak bardzo jej ciężko, kiedy nie uzewnętrznia swoich spostrzeżeń.
Co jest najważniejsze w życiu? Jezus odpowiada dziś, że najważniejsza jest miłość. Jakże natomiast łatwo oszukać siebie i innych deklarując, że w życiu miłość znalazła najbardziej zaszczytne miejsce. Zrywając kotarę zasłaniającą prawdziwe motywy działania, może okazać się, że zamiast miłości jest jedynie „produkt miłościopodobny”. Z pomocą zdjęcia tej zasłony przychodzi Jezus, który mówiąc o największym przykazaniu dodaje: „Jak siebie samego”.
Pisząc powyżej o trzech osobach, wciąż miałem przed oczyma ich pracę włożoną w to, żeby pokochać siebie. Miałem również przed oczyma wielu zaangażowanych w akcje charytatywne, wyjeżdżających daleko do pracy dla zarobku, oraz tych, którzy mają zdolność do rozwiązywania konfliktów, a robią to wszystko w duchu uporządkowanej miłości własnej. Kochaj Boga – to jest pierwsze przykazanie. Kochaj bliźniego – to jest drugie. Jezus dodaje, że należy kochać bliźniego, jak siebie samego. Wielu trudno jest prawdziwie kochać Boga i bliźniego, dlatego że trudno o miłość siebie samego. Czyż właśnie to nie jest kierunek w pracy nad sobą, która będzie prowadziła do kochania całym sobą Boga i bliźniego? Jak można kochać całym sobą, skoro jeszcze w tym „całym sobie” jest tak wiele do uporządkowania? Czy kocham siebie? Czy kocham siebie tak po chrześcijańsku, tak jak chce tego Jezus? Czy potrafię zadbać o miłość własną, która będzie wolna od egoizmu, pychy, kłamstwa? Tydzień temu w liturgii eucharystycznej Bartymeusz prosił o uzdrowienie ze ślepoty, a dziś my chcemy prosić o zdrowe oczy, którymi spojrzymy na to, co w naszym życiu jest najważniejsze.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |