Wielki Tydzień w komentarzach Jana Pawła II
W obliczu tej tajemnicy cenną pomocą może nam służyć - obok refleksji teologicznej - owo wielkie dziedzictwo, jakim jest teologia życia Świętych. Święci udzielają nam wartościowych wskazań, które pozwalają nam łatwiej przyswoić sobie intuicje wiary, a to dzięki szczególnemu światłu, jakie niektórzy z nich otrzymali od Ducha Świętego, czasem nawet poprzez osobiste przeżycie owego straszliwego doświadczenia próby, które tradycja mistyczna opisuje jako noc ciemną. Nierzadko święci doznawali czegoś podobnego do doświadczenia Jezusa na krzyżu, które polega na paradoksalnym połączeniu szczęścia i cierpienia. W Dialogu o Bożej Opatrzności Bóg Ojciec ukazuje Katarzynie ze Sieny, że w świętych duszach może być jednocześnie obecna radość i cierpienie: Dusza zatem pozostaje szczęśliwa i bolejąca: bolejąca z powodu grzechów bliźniego, szczęśliwa dzięki zjednoczeniu i serdecznej miłości, jaką sama otrzymała. Święci naśladują niepokalanego Baranka, mego Jednorodzonego Syna, który wisząc na krzyżu był szczęśliwy i cierpiący (Dialog o Bożej Opatrzności, 78). W ten sam sposób Teresa z Lisieux przeżywa swoją agonię w zjednoczeniu z konaniem Jezusa, doświadczając w sobie samej tegoż właśnie paradoksu Jezusa jednocześnie szczęśliwego i udręczonego: Pan nasz w Ogrójcu zaznawał wszelkich radości Trójcy, ale Jego konanie nie było przez to mniej okrutne, jest to tajemnica, ale zapewniam, że rozumiem ją po trochu dzięki temu, czego sama doświadczam (Ostatnie rozmowy, 6 lipca 1897). To świadectwo wiele wyjaśnia! Sama zresztą relacja Ewangelistów stwarza podstawę do takiego rozumienia przez Kościół świadomości Chrystusa, kiedy przypomina, że choć Jezus umierał pogrążony w otchłani cierpienia, modlił się jeszcze o przebaczenie dla swoich oprawców (por. Łk 23,34) i w ostatniej chwili zwracał się do Ojca ze słowami synowskiego zawierzenia: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego (Łk 23,46).
Przymusili Szymona (por. Mk 15,21). Żołnierze z Piłatowej eskorty uczynili tak z obawy, że wycieńczony Skazaniec nie doniesie krzyża na Golgotę i nie będą mogli wykonać na Nim wyroku ukrzyżowania. Szukali człowieka, który by pomógł Mu dźwigać krzyż. Wzrok ich padł na Szymona. Jego przymusili, ażeby dźwigał krzyż wraz z Jezusem. Zapewne nie chciał i opierał się. Dźwiganie krzyża wspólnie ze Skazańcem mogło być odebrane przez innych jako czyn ubliżający godności wolnego człowieka. Kiedy wziął krzyż, ażeby go nieść wspólnie z Jezusem, uczynił to poniekąd wbrew swojej woli. I oto słyszymy w pieśni wielkopostnej następujące słowa: Cyreneusza pod ciężar krzyżowy przyjmuje Jezus. Te słowa oznaczają całkowitą zmianę perspektywy: Boski Skazaniec jawi się jako Ktoś, kto poniekąd obdarza krzyżem. Czyż to nie jest Ten sam, który kiedyś powiedział: Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien (Mt 10,38)? A więc Szymon jest obdarowany. Stał się godzien. To, co w oczach tłumu mogło ubliżać jego godności, w perspektywie odkupienia nadało mu nową godność. Syn Boży uczynił go szczególnym uczestnikiem swego zbawczego dzieła. Czy to dociera do jego świadomości?
Ewangelista Marek określa Szymona z Cyreny jako ojca Aleksandra i Rufusa (15,21). Jeżeli synowie Szymona byli znani w pierwotnej gminie chrześcijańskiej, to można sądzić, że on sam dźwigając krzyż uwierzył w Chrystusa. Od przymusu przeszedł do gotowości, jakby wewnętrznie dotknięty tymi słowami: Kto nie dźwiga krzyża swego ze Mną, nie jest Mnie godzien. Niosąc krzyż, usłyszał poniekąd Ewangelię krzyża. Ewangelia ta przemawia odtąd do wielu, wielu Cyrenejczyków, którzy w ciągu dziejów świata są wezwani, aby dźwigać krzyż wraz z Jezusem.
Istotnie, ten człowiek był Synem Bożym (Mk 15,39). Oto otwarte wyznanie wiary, które wypowiada setnik, widząc, że w ten sposób wyzionął ducha (tamże). Zaskakujące świadectwo rzymskiego żołnierza opiera się na tym, co widział; on jako pierwszy ogłosił, że ten ukrzyżowany człowiek był Synem Bożym. Panie Jezu, my także widzieliśmy, jak cierpiałeś i umarłeś za nas. Wierny aż do końca, wydarłeś nas śmierci przez swoją śmierć. Swoim Krzyżem nas odkupiłeś. Cichym świadkiem tych decydujących chwil historii zbawienia jesteś Ty, Maryjo, Matko Bolesna. Daj nam Twoje oczy, abyśmy potrafili rozpoznać w obliczu Ukrzyżowanego, zniekształconym przez cierpienie, obraz Zmartwychwstałego w chwale. Pomóż nam przylgnąć do Niego i Jemu zawierzyć, abyśmy się stali godni Jego obietnic. Pomagaj nam dochować Mu wierności dzisiaj i przez całe nasze życie. Amen! (CXXX)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |