Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »„Boże! Jak mam się modlić?” To pytanie przez wieki zadają sobie miliony ludzi. To pytanie postawili Jezusowi również Apostołowie, a On spełnił ich pragnienie i nauczył ich modlitwy.
Od tej chwili Ojcze nasz stało się przykładem modlitwy doskonałej.
Prymas Tysiąclecia podkreślał, iż znamienne jest to, że najpierw wspólnota zauważyła potrzebę zgłębienia tajników modlitwy, a kiedy wyraziła ową potrzebę, Mistrz na nią odpowiedział. Wiemy, że modlitwa ma być spotkaniem stęsknionych serc – Serca Boga i serca człowieka. Potrzebna jest zatem stała i regularna praktyka – niejako „uzależnienie od modlitwy”. Apostołowie „zrozumieli, że bez ducha modlitwy, bez nałogu i stanu modlitwy, dzieła, które Chrystus chce im zlecić, poprowadzić się nie da” – pisał prymas, który w innym miejscu zauważył, że „nie można pomagać Bogu bez Boga” oraz że „tylko to, co zostało przez nas przemyślane i przemodlone, można bezpiecznie dać innym”.
Modlitwa otwiera nasze serca na Boga i na ludzi, pomaga przekroczyć tendencje egoistyczne i rozpoznać, co mamy czynić, aby żyć dla większej chwały Bożej. Dobrze przeżyta modlitwa otwiera nas na mądre pielęgnowanie relacji. Dzięki ćwiczeniu w otwieraniu się na Boga, myśleniu o Bogu potrafimy coraz bardziej przełamywać siebie i coraz częściej myślimy o innych, a coraz mniej o sobie. Modlitwa – jak mówi bł. kard. Wyszyński – działa w dwóch kierunkach: pomaga w „uwrażliwianiu na innych” i „zapominaniu o sobie”.
Chrystus polecił nam wołać: „Ojcze nasz”, a nie: „Ojcze mój”, aby pomóc nam przezwyciężać klimat indywidualizmu i ludzkie wizje Kościoła. Prymas zwracał uwagę, iż Chrystus rzadziej przebywał i modlił się w samotności aniżeli we wspólnocie, że „modlitwie swojej nadał również wymiary wybitnie społeczne. Ojcze nasz jest modlitwą apostolską, modlitwą rodziny ludzkiej – bardziej społeczną niż indywidualną. Modlitwa ta używa form liczby mnogiej. Chrystus wyciąga człowieka z jego własnego kręgu i każe mu myśleć o gromadzie, o całej rodzinie ludzkiej”.
Mało kto dziś pamięta, że przez wieki – przed Soborem Watykańskim II – modlitwę Ojcze nasz odmawiał kapłan indywidualnie. Natomiast po soborze tę modlitwę odmawia cała wspólnota wierzących. To ważna zmiana. Błogosławiony prymas wskazuje ponadto dwa zasadnicze cele rozważań nad modlitwą. Pierwszym jest odkrycie „charakteru tej modlitwy społecznej i apostolskiej, która ma się stać dla nas wszystkich chlebem powszednim”. Drugim celem jest dostrzeżenie, jaki model modlitwy zalecał nam Jezus, dzięki czemu mamy okazję zrozumieć, że modlitwa nie jest tylko moją sprawą prywatną, ani tym bardziej narzędziem do zdobywania łask potrzebnych tylko dla mnie. Wręcz przeciwnie, Prymas Tysiąclecia nauczał, że z modlitwy muszą wynikać „praktyczne wnioski”, dzięki którym nasze serce się rozszerza na potrzeby innych ludzi i to właśnie czyni nas autentycznymi uczniami Chrystusa. Wtedy codzienna, żarliwa i świadoma modlitwa staje się szkołą miłości ku siostrom i braciom. Dlatego też prymas podkreślał, że ten rodzaj modlitwy wspólnotowej najbardziej wspiera człowieka w rozwoju duchowym:
„Najbardziej korzysta człowiek, gdy modli się społecznie. Mogą być wielkie wzloty szczególnej osobistej łączności z Chrystusem, doniosłe i ważne, ale najlepiej czynimy, gdy naśladujemy w modlitwie Chrystusa i modlimy się tak, jak On kazał”.
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki "Modlitwa doskonała. 'Ojcze nasz' oczami prymasa Wyszyńskiego". Autor: ks. Jerzy Jastrzębski. Wydawnictwo Esprit.