Co wspólnego ma „nadzieja naszego powołania” z dyskusją o rzymskiej monecie? Fragment hymnu świętego Pawła i pytania faryzeuszy zdają się być echem odwiecznego sporu między oczekującymi nieba na ziemi i obiecanego przez Jezusa nowego nieba i nowej ziemi. Przestańmy płacić podatki, a będziemy świadkami początku czasów mesjańskich. „Oddajmy Cezarowi to, co należy do Cezara”, bo nie o podatki chodzi. Ale o to, by On zastał nas „bez plamy i skazy, w pokoju”.
Którzy błądzą? Którzy żyją złudzeniami? Z pewnością jedni wskażą na drugich. Z pewnością argument tu i teraz jest łatwiejszy do obrony.
Owszem, ale tylko wtedy, gdy przenikający wzrokiem poza horyzont nie potrafią dostrzec tego, co mają pod stopami. Tymczasem poznanie Jezusa nie jest bujaniem w obłokach. Światłe oczy serca to nadzieja nowego nieba, ale i lepsze, pełniejsze widzenie tu i teraz. A przede wszystkim głębokie przekonanie, że na monecie Cezara świat się nie kończy. Gdy się kończy nadzieja staje się rozpaczą.
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.