Wrogowie Jezusa „nie wiedzieli, co by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem”. Czyżby to był sposób? Sposób na kryzys, cierpienie, rozpacz – słuchać Go z zapartym tchem? Czy wrogowie nie będą nas mogli wówczas zniszczyć, złamać, upodlić?
Słuchać słowa, modlić się w domu modlitwy, bardziej cenić Boże prawo niż „tysiące sztuk złota i srebra” jako remedium na zło, cały trud świata złożony na nasze barki. Mało odkrywcza teza? A robisz tak? Szczęśliwiec! To zapatrzenie w Boga, które praktykują niektórzy, przydałoby się pewnie nam wszystkim. Co więcej – jest dostępne dla nas wszystkich. Bo nie przeszkadzają w tym studia ani ich brak, ani żadne stanowisko, ani klepanie biedy, ani choroba, śmierć nawet nie przeszkadza. Nie rezygnujmy zbyt łatwo, że to tylko dla niektórych, dla Najświętszej Panienki i wąskiego grona wybrańców. Boży wybrańcy, przeznaczeni do rzeczy największych, chrześcijanie – to przecież my.
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.