Tak dziwnie się to czasem składa – Boże wezwanie dociera do nas jakby nie wprost, a przez innych ludzi. Wieść o konieczności odbudowy domu Pańskiego przyszła do Zorobabela i kapłana Jozuego przez proroka Aggeusza. Tetrarcha Herod usłyszał o wszystkich cudach, które Jezus zdziałał. Nam też mówią to i owo, coś nam pokazują, do czegoś wzywają… W naszym zasięgu są wtedy i nawrócenie, i odwrócenie się, służba i ciekawość.
Zaskakujące, że sam fakt Bożej obecności i Jego działanie wydaje się taki sam dla wierzących i dla grzeszników. Jak to się mówi: fakt pozostaje faktem i, co gorsza, zastaje nas w takiej właśnie niezręcznej sytuacji. Bo Bóg ustami innych ewidentnie ma nam coś do zarzucenia (choćby duchowe lenistwo), Bóg czegoś się od nas domaga.
Nie ma tu wymówek. Jest możliwość wyboru. Działania. Zaraz, teraz.