W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości.
W miłości nie boję się tego, kogo kocham. W miłości nie myślę o karze i nie obawiam kary. Jeśli czegoś się boję, to tego, by nie krzywdzić tego, kogo kocham. Jednak jeśli tak się zdarzy, robię wszystko, by naprawić zło i samą relację. Dam wszystko, by wynagrodzić krzywdę. Z radością, że mogę to zrobić.
Nie ma miejsca na strach, że coś mi zostanie odebrane „za karę”, bo nic nie jest ważne, tylko ten, kogo kocham. A i skrzywdzony – widząc miłość i pragnienie wynagrodzenia zła – żadnej kary nie żąda, bo i po co? Jaki miałby być jej sens, skoro miłość przekroczyła miarę sprawiedliwości?
Człowiek może odejść. Człowiek może nie chcieć słuchać. O Bogu jedno wiem na pewno: nic nie może mnie odłączyć od Jego miłości. On nigdy mnie nie odrzuci, nigdy nie odepchnie i nie zerwie relacji. Zawsze mogę wrócić, by powiedzieć: przepraszam.
Ten, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości...
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.