„Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”.
Trochę to boli. Kiedy jestem wierny – nic to nie znaczy, to mój obowiązek. Kiedy popełniam grzech, nawet tak trudny czasem do uniknięcia z powodu nawału obowiązków grzech mniejszego zaniedbania, to już źle. Czyżby dla Boga znaczenie miał tylko mój grzech?
Chyba moje odczucia w tej kwestii nie mówią prawdy o tym, jak jest rzeczywiście jest. Jezus kiedyś tych, którzy słuchają Słowa i wypełniają je, nazwał swoją rodziną. Słabym Apostołom wybaczał. Większym grzesznikom też. Chodzi chyba raczej o to, byśmy za wierne wypełnianie Ewangelii nie oczekiwali nie wiadomo jakich nagród. Największą przecież i tak dostaniemy – życie wieczne. A samo życie według mądrych i dobrych zasad - tu, na ziemi - nie jest przecież ciężarem, a radością, prawda?
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.