- Jeżeli nie zobaczycie znaków i cudów, nie uwierzycie.
- Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko.
- Idź, syn twój żyje.
Rozmowa na pierwszy rzut oka dość absurdalna. Ów człowiek mógłby przecież powiedzieć: interesuje mnie mój syn! Po to do Ciebie przyszedłem! Wiem, że możesz pomóc. Pomożesz? Co ma do tego wiara??? A jednak musiał się z wiarą zmagać. I zwyciężyła w nim, skoro zamiast nalegać i ciągnąć Nauczyciela do swojego domu uwierzył Jego słowu i wyruszył w drogę powrotną. Zaufał słowu, nie swoim lękom.
Musiał jednak zmagać się w drodze z tą decyzją, skoro gdy tylko dowiedział się, że dziecku się poprawiło, zapytał: Kiedy? Czy to On sprawił? A może przypadek? Czy miało sens moje zaufanie?
Wiara jest czasem pytaniem zadawanym Bogu, zmaganiem, nadzieją, wątpieniem, i decyzją, by zaufać nawet wbrew wątpliwościom. Taka bywa wiara każdego z nas. Bóg także do nas wówczas mówi: zaufaj, zobaczysz. Idź.
Rachunek sumienia
Wątpliwości, obawy, nadzieje wypełniają moje życie. Nierzadko przychodzę do Boga krzycząc: ratuj! Doświadczam ratunku lub odpowiada mi cisza. I nic się nie zmienia... Czy potrafię wtedy zaufać i z wiarą w Jego miłość wyruszyć w drogę, czy raczej szukam własnych rozwiązań?
Co nie jest chwiejne, jest nietrwałe - pisał ks. Tomáš Halík. To nie moja wiara jest skałą, ale Chrystus, Piotr, Kościół. Czy staram się ufać nawet gdy targają mną wątpliwości?
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.