Tak łatwo jest myśleć, że grzech jest naszą prywatną sprawą, zło naszym wyborem – i nikomu nic do tego. Ta pozorna pewność siebie przykrywa często zwykłe rozczarowanie samym sobą i niechęć do zmian. Dusimy się we własnej słabości dni, miesiące, czasem lata – tak jakby nie było rozwiązania. Porzucamy stopniowo dobre inicjatywy, ludzi nazbyt szlachetnych, środowiska zbyt przejrzyste… Niby nic, zawsze znajdzie się dogodne wytłumaczenie. Tyle że ten nasz prywatny grzech, nasze prawo „wyboru”, którego broniliśmy tak zażarcie, na nic się nam nie przydały – zostaliśmy sami. Słabi, smutni, podejrzliwi…
Wyznanie zła otwiera drogę do Bożego miłosierdzia. Czy jednak chcemy wpaść w ręce Boga, jak grzeszny Dawid?
Nadchodzi dzień kary? Ale jak to? Za co? Jak Bóg może się gniewać? Jak śmie?
W naszym portalu pojawiło się wiele tekstów dotyczących Biblii. Zapraszamy do naszej czytelni.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.