Wolimy zadowalać się małym czy przeciwnie, roi nam się ponadprzeciętna obfitość, marzymy o bogactwach? Chcemy od Boga zgrabnie przyciętych darów w sam raz wpasowujących się w nasze sprawy, czy raczej chcemy wszystkiego, co może, co chce nam dać? To przeciwstawienie mało–dużo jest uproszczeniem oczywiście, a jednak…
Odnosi się czasem wrażenie, jakbyśmy – jak to się mówi – „nie chcieli kłopotów” także w życiu duchowym. Małe wydaje się jakoś bezpieczniejsze. Jezus, żądając od nas miłosierdzia na miarę Ojca niebieskiego, tę perspektywę odwraca: najbardziej bezpieczni jesteśmy dlatego, że jesteśmy kochani: miarą „dobrą, ubitą, utrzęsioną i wypełnioną ponad brzegi”.
Co złego może się stać przyjacielowi Chrystusa? Wszystkie przygody dobrze się skończą.
Nadchodzi dzień kary? Ale jak to? Za co? Jak Bóg może się gniewać? Jak śmie?
Dodaj swój komentarz »