«Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie „Nauczycielem” i „Panem”, i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem».
Postawienie sprawy na głowie, prawda? Według naszych ludzkich przyzwyczajeń na pewno. Wprawdzie to i owo zaszczytne stanowisko nazywamy służbą na rzecz innych, ale gdyby ta służba nie dawała władzy i dodawała splendoru... Czy żądni takiej służby tak chętnie by ją pełnili?
I o to w życiu, także w życiu w Kościele, chodzi. Że trzeba służyć. Na tych różnych polach, które zrządzeniem Boga dane nam jest uprawiać. Służba małżonka, służba ojca czy matki, służba syna albo córki, życzliwa służba wobec przyjaciół w biedzie, sumienne i podszyte miłością bliźniego wykonywanie obowiązków w pracy, a jeśli jest okazja, to też zaangażowanie się w różne dzieła charytatywne, by wspomóc potrzebujących, nieraz niezaradnych....
W sumie podobnie w liturgii. Służyć. Jako lektor, psałterzysta, jako ten, który dobrze dobrał do niej śpiewy.... Służba. Nie władza. I frustrowanie się, że nie jestem doceniony...
Modlitwa
Oczyść moje serce Jezu, bym ochotnie służył. Broń mnie przed pokusą szukania władzy i znaczenia, które tylko nazywałbym służbą.
Dodaj swój komentarz »