Pisze święty Paweł w Liście do Galatów – słyszymy to w pierwszym czytaniu dzisiejszej liturgii – że w pewnym momencie sprzeciwił się samemu Piotrowi, bo na to zasłużył. Chodziło o to, czy poganie muszą zachowywać zwyczaje Żydów odnośnie do tego, co można, a czego nie można jeść. Ustalone było, że mogą. A tu Piotr zaczął się zachowywać, jakby ustaleń nie było...
Dziś spór o pokarmy to zamierzchła przeszłość. Mamy jednak całkiem sporo innych sporów. O liturgię (dość głośny), o to, ile chrześcijanin powinien mieć dzieci (mniej słyszany), o możliwość stosowania naturalnych metod planowania rodziny... Skoro Kościół ustalił, uznał, pozwolił, dlaczego stawiać dodatkowe wymagania?
W moim całkiem prywatnym życiu duchowym może być podobnie. Tworzę sam dla siebie nowe zasady. Że trzeba to, że trzeba tamto. Taką modlitwę, takie rekolekcje, w ten dzień (poza niedzielą) pójść do Kościoła... OK, może być. To moja sprawa. Byle nie przesłoniło to innych, znacznie ważniejszych zasad.
Dodaj swój komentarz »