Każdy z nas jest inny i każdy wędruje własną,jedyną dla niego drogą.Pierwsze zdanie, jakie pamiętam-"Kto z Boga jest, słów bożych słucha", było wyhaftowane na obrusie-prezencie pierwszokomunijnym od naszego rocznika.Patrzyłam z dumą na ten napis podczas niedzielnej Mszy Św.Kolejne,które pamiętam:"..tylko Bóg jest Dobry"- pomogło mi uporać się z własną niedoskonałością,dalej:"..żywe jest Słowo Boże i skuteczne,zdolne osądzić itd..."- zwróciło uwagę na Pismo Św. jako kierunkowskaz życia."...nie może być uczeń nad mistrza .."-pomaga mi wciąż znosić przykrości życiowe z łagodnością.Ale najbardziej wstrząsnęły mną słowa:"..Miłosierdzia pragnę,nie krwawej ofiary.." i "..bierzcie i jedzcie ... bierzcie i pijcie ..". Uderzyły mnie mocniej niż wszystkie inne - zrozumiałam,że ja także,jeśli mam "iść za Nim",jak Chrystus powinnam dawać siebie innym,zgodnie z hierarchią ważności dla mnie,osobom; najbliższym,bliższym,dalszym.Nie trzymać siebie w zamkniętych dłoniach,ale otworzyć je i rozdawać siebie,bo "darmo dostałeś,darmo dawaj". Wydać siebie w ręce ludzi nierozumiejących, przykrych,krzywdzących,nienawidzących,zabłąkanych, tak jak On "był wydany".Niełatwe,ale próbuję.
"Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi”.
"Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o nie."
Łk 9,43b-45
Bali się zapytać.
Czy można mówić o dialogu, kiedy jedna ze stron unika szczerości, pragnienia, porozumienia w temacie, prostej otwartości?
Czasem nie pytamy, bo lękamy się prawdy, którą ktoś mógłby nam powiedzieć.
Lepiej więc pozostać w iluzjach, plątaniu, podtekstach, anegdotkach.
Wtedy zostajemy "wydani w ręce ludzi".
Szyderstwo, udowadnianie,że tak nie mówiłem,że bawię się twoimi uczuciami, czasem, miłością.
"Powróć, o Panie, jak długo będziesz zwlekał?"
Ps90