"Czy mimo moich grzechów zawsze będzie dla mnie życzliwy? Możliwe. Ale chyba niekoniecznie, jeśli uczynię twardym swój kark, jeśli wzgardzę Jego wskazaniami. Przecież w tej relacji nie może być tak, że Bóg mimo moich wielkich grzechów będzie mnie głaskał po główce. Muszę faktycznie chcieć tego, co dobre. Co innego przecież upaść w błoto, a co innego z lubością się w nim taplać." Wygląda na to, że ci co trwają w grzechu są zostawieni przez Boga. Przecież tak nie jest!!!
Czy zawsze Pan Bóg akceptuje co robię? Czy zawsze Pan Bóg mnie kocha pomimo, że ja Go nie słucham? Jak jest z tą miłością Bożą, kiedy ja żyję z dala od Niego, kiedy ja raz słucham Jego wrogów (szatana i ludzi mu podobnych), a innym razem działam na tzw. własnę rękę, czyli kieruję się poglądami nie mającymi nic wspólnego z nakazami Boga w Dekalogu? Otóż według mojego sumienia - ja nie jestem godna Boga. Co to oznacza? Godność, to chęć przypodobania się Bogu - duchowo. To moja wiara w Niego, to dążenie do "dorównania" Bogu. Jeśli ja nie chcę służyć Stwórcy człowieka, to tym samym odcinam się od Jego nakazów, które stwarzając dał, by człowiek wrócił do Boga po śmierci ciała. Jeśli ja nie chę przestrzegać tych nakazów, czyli nie słucham Go, to tym samym nie chcę iść do Niego, gdy On mnie wezwie. Jeśli nie chcę żyć po śmierci z Bogiem, to czy On będzie chciał mnie nadal kochać? Myślę, że nie.
Czy zawsze Pan Bóg akceptuje co robię? Czy zawsze Pan Bóg mnie kocha pomimo, że ja Go nie słucham? Jak jest z tą miłością Bożą, kiedy ja żyję z dala od Niego, kiedy ja raz słucham Jego wrogów (szatana i ludzi mu podobnych), a innym razem działam na tzw. własnę rękę, czyli kieruję się poglądami nie mającymi nic wspólnego z nakazami Boga w Dekalogu? Otóż według mojego sumienia - ja nie jestem godna Boga. Co to oznacza? Godność, to chęć przypodobania się Bogu - duchowo. To moja wiara w Niego, to dążenie do "dorównania" Bogu. Jeśli ja nie chcę służyć Stwórcy człowieka, to tym samym odcinam się od Jego nakazów, które stwarzając dał, by człowiek wrócił do Boga po śmierci ciała. Jeśli ja nie chę przestrzegać tych nakazów, czyli nie słucham Go, to tym samym nie chcę iść do Niego, gdy On mnie wezwie. Jeśli nie chcę żyć po śmierci z Bogiem, to czy On będzie chciał mnie nadal kochać? Myślę, że nie.