Nie zgadzam się z opinią starko. Sama miałam podobne refleksje, kiedy usłyszałam to Słowo wczoraj wieczorem i cały czas Je w tym kontekście rozważam: czy ja jestem w stanie z taką ufnością dotknąć się płaszcza Jezusa? Z tak wielkim przekonaniem, że mnie też może uzdrowić? Czy faktycznie "Nie boję się, tylko wierzę?" mimo tego, co mówią ludzie, mimo okoliczności? Ten fragment Ewangelii jest niesamowity, mówi o ogromnych cudach, które uczynił Jezus. Wszyscy go znamy. Takie same cuda Jezus chce czynić w naszym życiu. Ale czy Mu wierzymy? Jaki to Słowo ma wpływ na naszą codzienność? Na moją często niestety żaden. Albo nie dowierzam, albo w ogóle o Nim nie myślę...
Sama miałam podobne refleksje, kiedy usłyszałam to Słowo wczoraj wieczorem i cały czas Je w tym kontekście rozważam: czy ja jestem w stanie z taką ufnością dotknąć się płaszcza Jezusa? Z tak wielkim przekonaniem, że mnie też może uzdrowić? Czy faktycznie "Nie boję się, tylko wierzę?" mimo tego, co mówią ludzie, mimo okoliczności?
Ten fragment Ewangelii jest niesamowity, mówi o ogromnych cudach, które uczynił Jezus. Wszyscy go znamy. Takie same cuda Jezus chce czynić w naszym życiu. Ale czy Mu wierzymy? Jaki to Słowo ma wpływ na naszą codzienność?
Na moją często niestety żaden. Albo nie dowierzam, albo w ogóle o Nim nie myślę...