Kiedy jest mi źle zawsze tu zaglądam i szukam sensu swojego życia i bezsilności. Zawsze daje mi to małą iskierkę siły i wiary, lecz gdy wracam do domu... No cóż rzeczywistość. Nawet już nie mam odwagi po raz kolejny prosić Boga o pomoc bo po pierwsze nie zasługuję na nią, a po drugie jest tyle nieszczęść na ziemi, więc dlaczego akurat mojej rodzinie miałby pomagać. Najgorsza jest ta bezsilność, niby chce się komuś pomóc, ale ktoś tego nie widzi, przegrywa swe życie, dlaczego zło jest takie silne i odbiera ludziom wzrok. Ja nie pomóc swemu małżonkowi alkoholikowi choć bardzo chce. Mam wrażenie że zamiast mu pomóc w sposób jaki Pan Bóg by tego chciał to ze swej bezsilności pogrążam naszą rodzinę. Nawiązując do "Słowa na dziś" sama już nie wiem czy kiedykolwiek będzie dobrze.
Też próbowałam pomóc mężowi alkoholikowi.Mimo leczenia wracał do picia,a ja pogrążałam się w depresji.Czasami więcej pomoże niepomaganie.Szybciej dotknie dna,to jest szansa,że szybciej się od niego odbije.PS w przypadku taty zgłoszenie Go na leczenie przymusowe dało efekty-trzeźwość!!!
Nigdy przenigdy nie traćcie wiary że BÓG was wysłucha!Ongiś pobłądziłem.Nie piję już14lat.13lat nie palę.Moje myśli są wciąż przy BOGU i NIEPOKALANEJ.Mógłbym napisać książkę jak WSZECHMOGĄCY mnie "przeprofilował".BŁAGAM!!!!!!Nie upadajcie na duchu!!!!KRÓLÓJ NAM CHRYSTE