Niech się raduje! Radość z nakazu? Radość pośród trosk i kłopotów? Radość na tym łez padole? Gdy wokół tyle cierpienia, biedy, przemocy...
Może trzeba doznać trudności i cierpienia, by zobaczyć, o co w tym życiu zabiegamy, by w końcu skierować się w Jego stronę
Życie ma sens tylko wtedy, gdy jest dawaniem siebie, gdy przybiera kształt miłości gotowej do ofiary, gotowej na cierpienie i na śmierć.
Między „Bóg jest miłością” a „Bóg nie karze” zionie przepaść wielka, jak ta, oddzielająca przyjętego na łono Abrahama Łazarza i cierpiącego męki bogacza.
Pośród zachęt i przestróg stanowiących zakończenie Listu św. Jakuba apostoł przywołuje kwestie cierpienia i prób w życiu chrześcijanina oraz mającej towarzyszyć im modlitwie.
Jeśli zapieram się Boga w zwykłych, codziennych sprawach, to o ileż łatwiej zaprę się Go, gdy przyjdzie mi z tego powodu cierpieć?
Bóg nie odwraca wzroku. Nasze cierpienie nie jest mu obojętne. Przychodzi, by uwalniać. By wyprowadzać ze śmierci do życia. By obdarowywać ponad miarę.
Wsłuchać się w ciszę grobu, by usłyszeć Ciebie. Dostrzec, że prowadzi tam, gdzie nie ma już bólu, smutku, cierpienia, gdzie jesteś tylko Ty
Przyszli do chorych, aby czytać im Pismo Święte. Mowa o akcji: "A Słowo stało się ciałem i cierpiało między nami" w Nowej Soli.
Dramat człowieka współczesnego nie polega na tym, że w jego życiu nie ma Boga, ale że nie cierpi już z powodu Jego nieobecności.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.