Zapominam, że wszystko dokonuje się mocą Bożej łaski, a nie moim ludzkim wysiłkiem.
Od odwetu dobra w świecie nie przybędzie. Bóg potrafi inaczej.
Człowiek nie wybiera zła dla samego zła. Wybiera zło ze względu na jakieś dobro...
Szukający wszędzie zła złem się otacza.
Jeśli człowiek na zło odpowiada innym złem, to zła plugawiącego świat jest coraz większa.
Każde zło pozostawia jakieś konsekwencje. Jak robak toczy ludzkie serce i międzyludzkie relacje, by w pojawiających się w dziejach ludzkości chwilach szaleństwa pokazać swoje ohydne oblicze z przerażającą gwałtownością.
Mam walczyć, ale ze złem w moim sercu, nie w czyimś. Bo walcząc ze złem w drugim człowieku, mogę zniszczyć w nim również dobro.
Kiedy przylgnę do Jezusa z wiarą i ufnością, pozwolę Mu działać, będę liczyć się z Jego wolą, tym, czego On ode mnie oczekuje, otrzymam moc do przezwyciężania w sobie grzesznych skłonności.
„Nie bójcie się ludzi”. Warto pomyśleć, kogo się boję i właściwie dlaczego.
To nie tak, że Bóg toleruje zło. Tylko wie, że do porzucenia zła trzeba człowiekowi przemiany serca, a nie tęgiego lania.
Bycie dzieckiem jest umiejętnością zadawania pytań. Od prostych „co to jest”, poprzez powtarzane dziesiątki razy „dlaczego”...
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.