Poruszył ich obraz Ukrzyżowanego czy Zmartwychwstałego? Poczuli się winni czy… zbawieni? I co miał na myśli apostoł wzywając do nawrócenia?
Samo słowo „serce” w języku biblijnym opisuje ludzkie wnętrze, a więc zarówno intelekt, jak i uczucia, rozum i wolę, pragnienia i decyzje.
Człowiek jest taki jak to, co ma w swojej duszy.
Wzdrygałem się niegdyś słysząc na kazaniach, że prawdziwa miłość zawsze prowadzi na krzyż. Wydawało mi się, że to gloryfikowanie cierpienia. Dziś zaczynam dostrzegać, że rzeczywiście tak jest.
Kiedy zaczynam opierać się wyłącznie na sobie, pozoruję swoje oddanie Bogu, wtedy wszystko, co buduję, może zawalić się w jednej chwili.
Każda myśl i każde działanie bierze swój początek w sercu, w tym tajemniczym miejscu, które Bóg stworzył całkowicie dla siebie.
Cieszyć się ze znalezienia, nie straszyć karą za zbłąkanie się - to zadanie uczniów Chrystusa.
Bóg, który pragnie, by człowiek pokochał Go „całym sercem” (Pwt 4,29), nieraz stwierdza, że „jego serce jest daleko”.
Same ceremonie to stanowczo za mało.
Logika posiadania zwycięża myślenie o kształtowaniu siebie i swojego serca. I tym samym powoduje „skurcz serca”.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.