Może właśnie z powodu niedowiarstwa nie ma we mnie radosnego oczekiwania na spotkanie z Nim, gdy nadejdzie w obłoku...?
Tak, niewiara bywa grzechem. Nie tylko niemożnością przyjęcia prawdy.
Wierzę, bo nie znalazłszy powodów do niewiary nie szukam pretekstów.
Mówić o grzechu? Jaki grzech? Ano Jezus o grzechu niewiary mówił.
Działanie Boga miało przynieść im – nam – pomyślność, a odkrywamy własną niewiarę.
Po czym poznać gdzie kończy się lenistwo, oziębłość, letniość, a zaczyna przewrotne serce niewiary?
Choć nie dziwi nas wcale rozdźwięk między wiarą a niewiarą, to przytłacza brak porozumienia wśród wierzących.
Ewentualna konfrontacja wiary z niewiarą wywołuje lęk bynajmniej nie z powodu braku argumentów. Boimy się ośmieszenia.
Człowiek między wiarą a niewiarą, między nadzieją a rozpaczą, wołający z głębi własnego uwikłania, został usłyszany.
Niewiara człowieka, któremu Bóg „uczynił wielkie rzeczy”, bardzo Go rani. Człowiek zaciąga przed Bogiem winę, którą musi odpokutować.
Jest wielka różnica między ludzką słabością a złą wolą.
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.