Potrzebował Jan znaku po tym, co usłyszał, gdy Jezus wychodził z wody? A może bardziej potrzebował rozjaśniającego serce i umysł Słowa?
Pustynia to miejsce błogosławione, bo tylko tam Bóg mówi do ludzkiego serca. Tylko tam poślubia człowieka na wieki.
Żeby wyjść z matni grzechu, pojawia się potrzeba wyjścia na pustynię.
Pustynię możemy znaleźć nawet w gwarze miasta, w którym pośród asfaltu i betonu trwa ruch, pośpiech, nerwowość i zabieganie.
Pustynia nie ma nic wspólnego z duchowym liftingiem. To raczej zmaganie się z samotnością, wypatrywanie Mającego przyjść...
Pełen Ducha Świętego, powrócił Jezus znad Jordanu, a wiedziony był przez Ducha na pustyni czterdzieści dni, i był kuszony przez diabła (Łk 4,1–2).
Rozmowa z Siostrą Joanną Hertling ze Wspólnot Jerozolimskich w Warszawie
Niepowodzenia zawodowe, brak pracy, kłopoty z krążeniem, awans, który nas ominął…
Zaraz też Duch wyprowadził Go na pustynię. Czterdzieści dni przebył na pustyni, kuszony przez szatana. Żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś usługiwali Mu (Mk 1,12-13).
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.