Plan jest wielki: zwycięstwo życia nad śmiercią. Budowla absolutnie jedyna: świątynia Pana. Ale...
We wstępnym bilansie powodzi w Belgii mowa jest o co najmniej 20 ofiarach śmiertelnych.
„Zagrody nasze widzieć przychodzi i jak się dzieciom Jego tu powodzi.” Pachnie trochę wizytacją.
Dziś widzę, że chyba Pan Bóg mi ciebie zesłał na pociechę, że możesz z powodzeniem zostać kapłanem.
Jakże często myślenie na sposób ludzki zamyka mnie na Boga. Prośby, które kieruję ku Niemu przesiąknięte są egoizmem, pragnieniem wygody, czy życiowego powodzenia.
Nie chodzi też o to, by odrzucać nasze próby polepszenia własnego losu. Ale o to, że Bóg nie zniknął, chociaż nam się źle powodzi.
Umiera mąż, wyjeżdża dziecko, tracimy pracę, powódź niszczy nam dom, choroba odbiera siły... I nagle po stronie „mam” nic nie jest już pewne ani oczywiste.
Planujemy i realizujemy nasze zamierzenia, ale zapominamy o jednym – to, że nam się powodzi, że nam się udaje i wszystko pięknie się układa, nie jest naszą zasługą.
Gdzie leży klucz do zrozumienia sensu? Mądrość jest dobra, ale nie do końca. Podobnie używanie życia. Co dają, gdy ludzkim życiem kieruje bezduszny władca? I dlaczego czasem dobrze powodzi się złym, a czasami dobrym?
Pięć wieków temu Leonardo da Vinci opracował projekt zmiany biegu rzeki Arno, by uratować Toskanię przed powodziami i usprawnić transport. Szczegóły utopii genialnego artysty można od soboty poznać na wystawie w Monsummano Terme niedaleko miasta Pistoia.
I wynik tej wojny już się nie zmieni.
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.