Kto wybiera życie w ciemności i mroku, nie będzie umiał żyć w niebie rozświetlonym Bożym światłem.
„A gdy nadeszła godzina szósta, mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej”
Nawrócenie św. Pawła miało miejsce w południe. A jednak tło obrazu Caravaggia pogrążone jest w mroku nocy.
Gdy grzech przygniata moją duszę wszystko zasnuwa mrok śmierci. W konfesjonale odzyskuję siły, radość i szczęście.
Cierpienie, mrok, trud związany z tym, że wybieramy dobrą ścieżkę – to wszystko jest i naszym udziałem.
Na to wszystko, co budzi w nas zwątpienie, co pogrąża nas w mroku, jest tylko jedna odpowiedź: wiara.
„Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków zabłysło światło”. Patrzę za okno i chyba rozumiem. Noce bywają romantyczne. Ale gdy po ciemku trzeba gdzieś iść... Nie to, że ciemno, że nie widać. Ale ten strach. Że ktoś się w mroku czai i może dać w łeb...
Dla człowieka wierzącego słowo Boże jest jak lampa, która wskazuje drogę. Światło wiary pomaga rozproszyć mroki codzienności, cienie grzechu i wewnętrznych chaszczy...
Grzesząc oddalamy się od Jezusa, tracimy radość, pogrążamy się w mroku, chodzimy w cieniu. Wtedy realne kolory i kształty świata stają się dla nas jakby zamazane.
To, co świat uznaje za słabość – ubóstwo, smutek, cichość, Jezus określa jako źródło prawdziwego szczęścia.
Człowiek myśli, Pan Bóg kry(e)śli. I zrobi po swojemu, czyli lepiej. Dotyczy to także spraw wiary, ewangelizacji, katechezy i innych.
Garść uwag do czytań na XI niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.