Nie można poprzestać na wiedzy o swojej słabości, o grzeszności. Nie można uznać, że nic się nie da z tym zrobić i fatalistycznie zgodzić się na własną słabość, na grzech, na zło.
Nierozwiązywalne problemy, ograniczenia nie do pokonania, słabości nie do przekroczenia…
Bóg nie czeka na wyznanie słabości i uznanie mocy. On je wyprzedza.
Jest taki moment, kiedy człowiek jest przytłoczony własną słabością, rozpaczą, smutkiem… i zwłaszcza wtedy ma wybierać Boga. Nie pogrążać się we własnej słabości, rozpaczy czy smutku, tylko wybrać Ojca.
Najczęściej obraz ma usprawiedliwić słabość, grzech. Zdarza się bronić nim lenistwa...
Mimo słabości, ograniczeń, wad, niedoskonałości. Swoich i tych, którzy sługami są tak samo jak ja.
Dlaczego, mimo wcześniejszej odmowy, okazał się posłusznym? Bo dostrzegł swoją słabość i zmienił niewłaściwą decyzję
Jego Duch przychodzi z pomocą całej mojej nieumiejętności. Wchodzi w moją słabość, grzeszność i przemienia je.
Ani wiek, ani słabość, ani grzech, nic nie jest w stanie przeszkodzić realizacji Bozych obietnic.
Ona przypomina, że Jezus potrzebuje naszej bezradności, naszej słabości. Pragnie, byśmy chcieli na Niego liczyć...
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.