W potocznym rozumieniu utarło się pod pojęciem apokalipsy widzieć pełen dramatyzmu i przede wszystkim pozbawiony jakiejkolwiek nadziei totalny koniec, koniec świata i koniec wszystkiego.
Ten motyw przez wieki był inspiracją dla tak wielu pisarzy i artystów, niekoniecznie nurtu łzawego sentymentalizmu.
Ezechiel był izraelskim kapłanem i prorokiem, któremu przyszło działać w pierwszych latach niewoli babilońskiej na przełomie VII i VI w. przed Chr.
W teologii dla opisania obecności Boga w relacji do stworzonego świata istnieją dwa techniczne terminy.
Myśląc, jak najlepiej ukazać Złego – który totalnie przeciwstawia się Bogu – w opisie pierwszego grzechu ludzi biblijny autor wskazał na węża.
Na współczesnym polu walki – myślę że nieprzerwanie jest tak od wieków – ważną rzeczą jest obserwacja.
Owo uwiedzenie ma w sobie coś z doprowadzenia do stanu dziecka, które znajduje się u początku drogi ku mądrości.
Ezechiasz, władca, który panował w Jerozolimie na przełomie VIII i VII w. przed Chr., należy do grona wielkich reformatorów Królestwa Judy. Biblijne teksty wystawiają mu bardzo pozytywną ocenę.
Dziś nie mamy co do tego wątpliwości: one nie istnieją. Każdy jest objęty Bożym wezwaniem, bez względu na narodowość, rasę czy język.
Biblijne epifanie, czyli objawienia się Boga, tchną potęgą. Towarzyszą im grzmoty i wicher, jak to było na przykład wtedy, gdy Mojżesz wstępował na górę, gdzie miał otrzymać tablice Dekalogu.