Kazania Pasyjne

Klasyczna forma Studium Paschalnego, zakorzeniona w tradycji i praktyce Kościoła. Motywem wiodącym – podobnie jak w Medytacjach Wielkopostnych – będzie „Siedem Ostatnich Słów Jezusa na Krzyżu”.

Kazanie 6 - "Wykonało się."

    Niewiele słów wypowiedział Jezus z wysokości krzyża. Podobnie zresztą w całym życiu wielkiego Nauczyciela nie było ich zbyt dużo. Niemal wszystkie znamy z niedzielnych czytań. W porównaniu z Chrystusem znacznie więcej słów wypowiedzieli Mahomet czy Zaratustra. Jednakże Jezus bardziej oddziaływuje swoją obecnością niż wymową. Gdziekolwiek się znajdziemy, w każdym punkcie i momencie naszego życia - obecny jest wśród nas Ukrzyżowany - a Jego krzyż przemawia do nas silniej niż wszelkie słowa, nawet te, które On sam wypowiedział.
    Jako przedostatnie wyrzekł Jezus słowo: "Wykonało się." Spełniły się zapowiedzi mesjańskie, wszystkie proroctwa związane z osobą mającego nadejść Mesjasza, zawarte w Starym Testamencie. A można ich tam znaleźć aż 456. Słowo "Wykonało się" niektórzy bibliści nazywają "wielkim słowem", gdyż jest to jakby urzędowe stwierdzenie Zbawiciela, iż cel Jego misji został wreszcie osiągnięty, że wykonało się całe podjęte przez Niego dzieło odkupienia. Najdoskonalsza z wszystkich ofiar - ofiara krzyżowa - została złożona. Chrystus wykonał swe posłannictwo: nauczył ludzi prawdy, dał przykład życia, złożył z siebie ofiarę całopalną. Teraz może już odejść, jak utrudzony pracownik, który doskonale wypełnił podjęte przez siebie zadanie. Gasnące spojrzenie Zbawiciela ogarnia nieprzebrane rzesze ludzkie, których odkupienie dokonuje się w tym momencie - śmierć jest już tylko o krok.
    W naszym życiu też kiedyś, wcześniej czy później, przyjdzie taki moment gdy nie pozostanie nam już nic oprócz ostatniego westchnienia. Chcielibyśmy wówczas powtórzyć za Chrystusem owo: "wykonało się". Ale śmierć jest tylko ostatnim ogniwem w łańcuchu naszego życia, zakończeniem drogi, która powinna być naznaczona ciągłym, wiernym i wytrwałym wykonywaniem tego do czego zostaliśmy powołani. Nie chodzi tu wyłącznie o sprawy wielkie i wzniosłe lecz przede wszystkim o wierność w rzeczach drobnych i pozornie nieistotnych.
Dlatego ze smutkiem trzeba stwierdzić, że dzisiaj coraz bardziej liczy się to co zewnętrzne, spektakularne, efektowne. Człowiek wartościowy, według współczesnego świata to ktoś, kto osiągnął sukces, mający sławę i pieniądze, z odpowiednią pozycją i wykształceniem. To człowiek powszechnie szanowany: za szczytne cnoty, czyny, uczynki miłosierne: szanowany za to wszystko co tak pięknie błyszczy na zewnątrz, a w rzeczywistości bardzo często robione jest na pokaz i kryje w sobie pustkę, egoizm i zapatrzenie w siebie.
A ty zwyczajny, szary człowieku, bez sławy i pieniędzy, bez tytułów i zaszczytów, kimże ty jesteś? Kim jesteś ty, co rano zrywasz się do pracy, bierzesz nadgodziny by utrzymać rodzinę, pierzesz, sprzątasz, gotujesz. Codziennie dokładnie i sumiennie wykonujesz swoje obowiązki, czasem bez wielkiego talentu, bez wielkich zdolności, bez polotu i fantazji, ale najlepiej jak tylko potrafisz. Nikt cię za to nie oklaskuje i nikt nie podziwia. Często nie słyszysz nawet słowa dziękuję. Cóż możesz znaczyć w oczach wielkich tego świata? Może i nic, ale czy naprawdę warto się o to starać? Bo przecież to co wielkie w oczach świata, małym jest dla Boga. I odwrotnie - czasem łza uroniona ukradkiem więcej dla Boga znaczy niż tysiące narzekań na swój ciężki los, a odcisk na dłoni więcej niż wspaniałe dzieła dokonywane bez żadnego wysiłku. I wiem, że niektórzy będą się z ciebie śmiali i wytykając palcami powiedzą żeś głupi, niepoważny, naiwny, żeś przegrał swoje życie. Nie przejmuj się nimi. Dla nich najważniejsze jest to co widzialne i myślą że sens ma tylko to co można zważyć, zmierzyć i policzyć. Biedni są tacy ludzie. Biedni - bo nie wiedzą, że to miłość nadaje wartość naszemu życiu, naszej pracy - nie widoczne efekty, sukcesy czy pieniądze. Dla Boga bowiem każde dobro, które czynisz z miłością jest jak ziarno gorczycy, z pozoru drobne, niepozorne, najmniejsze ze wszystkich, ale w końcu rozrasta do olbrzymich rozmiarów. Jest nasieniem wrzuconym w ziemię i czy śpisz, czy czuwasz, we dnie i w nocy, ono rośnie i kiełkuje, sam nie wiesz jak, aż wreszcie wyda plon. I nie martw się, że tak niewielu to dostrzega, bo przecież Jezusa nie ma tam, gdzie zapalają się światła sceny i wybuchają oklaski. W godzinach ukrzyżowania dopełnił dzieła niesłychanie doniosłego - lecz czy ktoś z obecnych tam wówczas ludzi zdawał sobie sprawę z tego, czego jest świadkiem? Podobnie i nasza wielkość ukryta jest w mrowiu powszednich spraw. A jak mówi poeta:

    Szczytne cnoty, dla których gwarny świat nas chwali,
    Czyny, których przykładem przyszłość ma się ćwiczyć,
    I nasz honor kamienny i wola ze stali
    Na Sądzie Ostatecznym nie będą się liczyć.

    Odpadną z nas, pokryte przez tłumu oklaski,
    Uczynki miłosierne, co nam sławę szerzą,
    I tylko pozostaną te mroki i blaski,
    O których nikt z nas nie wie, czy od nas zależą.

    Wtedy wyda głąb nasza, nareszcie odkryta,
    Grzech, który cię przeraża, cnotę co się wstydzi.
    Gdy wokół szumi życie, nikt o nie nie pyta.
    Tylko miłość w nie patrzy, tylko Bóg je widzi.  

Chodzi więc o to, żeby te powszednie sprawy wypełniać z przejęciem, zaangażowaniem, miłością, żeby dostrzegać w nich boski charakter i widzieć w nich szansę własnego wywyższenia w oczach Boga.
To prawda, że jest to trudne, że może przekraczać nasze ludzkie siły, lecz nie jest to ponad siły Chrystusa, który użycza nam swej pomocnej dłoni w sakramentach św., abyśmy i my, gdy przyjdzie czas, mogli ze spokojnym sumieniem wypowiedzieć słowa: "wykonało się".

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama